Innym ważna atrakcja jest boisko do gry piłką, która podbijano biodrem lub udem. Według różnych teorii członków gry składano jako ofiary bogom. Tylko nie wiadomo przegranych czy wygranych uczestników. Boisko to posiada specyficzną akustykę. Np. gwizd wykonany po jednej stronie słychać daleko po drugie stronie.
El Caracol – czyli Ślimak pełnił prawdopodobnie funkcje obserwatorium astronomicznego.
La Iglesia – czyli Kościół – budynek pełnił funkcje świątyni.
Kiedy już miałem wracać, postanowiłem nie czekać na autobus tylko złapałem busa do Valadoid. Warto było to miasto odwiedzić. Podobnie jak wcześniej opisane dwa miasta tzn. Guanajuato i San Miguel de Allende, Valadoid cechuje się wielobarwna kolonialna zabudowa. Valadoid zostało wzniesione na gruzach majańskiego miasta Zaci. Założenie miasta datuje się na rok 1545.Wiele kolonialnych budynków została wzniesionych z ruin świątyń i innych majańskich budynków. Valadoid był arena walk pomiedzy pierwotnymi mieszańcami a Hiszpanami. Np. w 1847 r. Majowie zabili ponad 80 białych mieszkańców miasta i obrabowali ich domy. Było to ich odpowiedzią na rozstrzelanie lokalnego mieszkańca przez władze. Była to tzw. wojna kast i trwała długie tygodnie. W mieście tym od XVI do XIX w. podobnie jak często w Europie ludność tubylcza zamieszkiwała poza murami miejskimi. Akurat bylem w tym mieście 8 marca czyli w dzień kobiet. Wokół głównego placu maszerował protest kobiet przeciwko kulturze „macho”.
Katedra Iglesia de San Servacio e Gervasio została zbudowana na miejscu poprzedniej świątyni której budowę rozpoczęto w 1545 r. W 1705 r. kościół został zburzony w wyniki profanacji dokonanej wewnątrz tzn. zabójstwa radnych miejskich. Schronili się oni w kościele przed niezadowolonym tłumem.
Warto tez zobaczyć klasztor i kościół San Bernardino de Siena zbudowany zbudowany przez franciszkańskich misjonarzy w latach 1552 – 1560. Można zwiedzać za darmo, jednak mile widziany jest skromy datek. W środku można zobaczyć wystawę, kościół a także studnie – cenote. W studni tej znalezione różne artefakty ( bron ) z czasów rebelii w 1847 r.
Powrót do Playa del Carmen był wygodny. Jest wiele autobusów z Valadoid do Playa.
Dzień 10 i 11 Kolejne dwa dni spędziłem na leniuchowaniu. W Playa polecam tania restauracje El Fogón. quesadilla
Oczywiście bylem na plaży.
Dzień 12 Tego dnia miałem lot do San Jose del Cabo. Bilet kupiłem dzień wcześniej. Lot miałem z Cancun – należy pamiętać ze lotnisko ma kilka terminali oddalonych od siebie. Przy wejściu do terminalu asystent z obsługi zapytał mnie gdzie lecę i skierował we właściwe miejsce. Jeszcze z czymś takim się nie spotkałem. Lot miałem z przystankiem w stolicy. Ostatnie popołudnie spędziłem w San Jose del Cabo łażąc po mieście. Bylem m.in. nad Oceanem, z kolei w centrum jest wiele sklepów – galerii sztuki. Spis restauracji z San Jose del Cabo znalezione w moim Airbnb.
Ocean Spokojny
meksykańska sztuka
Lot powrotny do Londynu przebiegł bez problemów. Ogólnie warto było lecieć do Meksyku. Można było lepiej to zaplanować tzn. zobaczyć więcej kolonialnych miast. Najlepsze doświadczenie to Teoticuan ( koło stolicy ), Guanajuato, San Miguel de Allende i Valadoid. Mniej atrakcyjna było dla mnie Chichén Itzá.
Innym ważna atrakcja jest boisko do gry piłką, która podbijano biodrem lub udem. Według różnych teorii członków gry składano jako ofiary bogom. Tylko nie wiadomo przegranych czy wygranych uczestników. Boisko to posiada specyficzną akustykę. Np. gwizd wykonany po jednej stronie słychać daleko po drugie stronie.
El Caracol – czyli Ślimak pełnił prawdopodobnie funkcje obserwatorium astronomicznego.
La Iglesia – czyli Kościół – budynek pełnił funkcje świątyni.
Kiedy już miałem wracać, postanowiłem nie czekać na autobus tylko złapałem busa do Valadoid. Warto było to miasto odwiedzić. Podobnie jak wcześniej opisane dwa miasta tzn. Guanajuato i San Miguel de Allende, Valadoid cechuje się wielobarwna kolonialna zabudowa.
Valadoid zostało wzniesione na gruzach majańskiego miasta Zaci. Założenie miasta datuje się na rok 1545.Wiele kolonialnych budynków została wzniesionych z ruin świątyń i innych majańskich budynków. Valadoid był arena walk pomiedzy pierwotnymi mieszańcami a Hiszpanami. Np. w 1847 r. Majowie zabili ponad 80 białych mieszkańców miasta i obrabowali ich domy. Było to ich odpowiedzią na rozstrzelanie lokalnego mieszkańca przez władze. Była to tzw. wojna kast i trwała długie tygodnie.
W mieście tym od XVI do XIX w. podobnie jak często w Europie ludność tubylcza zamieszkiwała poza murami miejskimi.
Akurat bylem w tym mieście 8 marca czyli w dzień kobiet. Wokół głównego placu maszerował protest kobiet przeciwko kulturze „macho”.
Katedra Iglesia de San Servacio e Gervasio została zbudowana na miejscu poprzedniej świątyni której budowę rozpoczęto w 1545 r. W 1705 r. kościół został zburzony w wyniki profanacji dokonanej wewnątrz tzn. zabójstwa radnych miejskich. Schronili się oni w kościele przed niezadowolonym tłumem.
Warto tez zobaczyć klasztor i kościół San Bernardino de Siena zbudowany zbudowany przez franciszkańskich misjonarzy w latach 1552 – 1560. Można zwiedzać za darmo, jednak mile widziany jest skromy datek. W środku można zobaczyć wystawę, kościół a także studnie – cenote. W studni tej znalezione różne artefakty ( bron ) z czasów rebelii w 1847 r.
Powrót do Playa del Carmen był wygodny. Jest wiele autobusów z Valadoid do Playa.
Dzień 10 i 11
Kolejne dwa dni spędziłem na leniuchowaniu. W Playa polecam tania restauracje El Fogón.
quesadilla
Oczywiście bylem na plaży.
Dzień 12
Tego dnia miałem lot do San Jose del Cabo. Bilet kupiłem dzień wcześniej. Lot miałem z Cancun – należy pamiętać ze lotnisko ma kilka terminali oddalonych od siebie. Przy wejściu do terminalu asystent z obsługi zapytał mnie gdzie lecę i skierował we właściwe miejsce. Jeszcze z czymś takim się nie spotkałem. Lot miałem z przystankiem w stolicy. Ostatnie popołudnie spędziłem w San Jose del Cabo łażąc po mieście. Bylem m.in. nad Oceanem, z kolei w centrum jest wiele sklepów – galerii sztuki.
Spis restauracji z San Jose del Cabo znalezione w moim Airbnb.
Ocean Spokojny
meksykańska sztuka
Lot powrotny do Londynu przebiegł bez problemów. Ogólnie warto było lecieć do Meksyku. Można było lepiej to zaplanować tzn. zobaczyć więcej kolonialnych miast. Najlepsze doświadczenie to Teoticuan ( koło stolicy ), Guanajuato, San Miguel de Allende i Valadoid. Mniej atrakcyjna było dla mnie Chichén Itzá.