+1
radko69 12 maja 2020 00:26
3,5.jpg



4,2.jpg



5,2.jpg



8,8.jpg



8.jpg



9.jpg



10,2.jpg



11,2.jpg



12.jpg



13.jpg


Garbus jest bardzo popularny Meksyku.

14.jpg



15,2.jpg



15.jpg



16,7.jpg



16.jpg



20.jpg


Następnie udałem się do „Museo de la Momias” które jest oddalone od centrum miasta. Eksponaty w nim zgromadzone pochodzą z lokalnego cmentarza. Ponad sto lat temu zabrakło miejsca na lokalnym cmentarzu, więc zaczęto usuwać groby, o które nikt nie dbał i nie płacił za ich utrzymanie. Wtedy okazało się, że tutejsza ziemia w naturalny sposób mumifikuje ciała.

21.jpg



22.jpg


Potem udałem się do muzeum Diego Riviery, które mieści się w jego domu.

23.jpg



24.jpg


Widok z muzeum.

25.jpg



26.jpg


Hala Mercado Hidalgo – to olbrzymi budynek przypominający dworzec kolejowy. Budynek został zaprojektowany przez Eiffela w 1910 r.

27.jpg



28,2.jpg


Kanarkowa Bazylika została zbudowana ze składek górników w stylu baroku meksykańskiego.

30,2.jpg




Dzień 6
Na ten dzień zaplanowałem wyjazd do równie kolorowego miasteczka San Miguel de Allende. Podróż autobusem z Guanajuato trwała ponad godzinę. Od dworca autobusowego do starego miasta dzieli dystans około 20 minut.
Miasto swoje bogactwo także czerpało ze złóż srebra. Obecnie w porównaniu z Guanajuato, San Miguel de Allende jest miastem bardziej zadbanym, czystym. Być może jest to związane ze znaczna liczba ekspatow, głownie emerytów z USA i Kanady. Przyciąga ich śliczne i bezpieczne miasto ze sprzyjającym klimatem. Większość budynków ma kolor: żółty, brązowy lub ciemnoczerwony. Miasto to jako pierwsze uzyskało niezależność od Hiszpanii.
W centrum dominuje kościół La Parroquia zbudowany w XVII wieku, a w 1880 roku została przebudowany na wzór europejskich katedr.

1.jpg



3.jpg



6.jpg



7.jpg



9,3.jpg



9,9.jpg



10.jpg



12,6.jpg



12,8.jpg



12,9.jpg



12.jpg



14.jpg



16.jpg



17.jpg



18.jpg



19.jpg



20.jpg



22.jpg



30.jpg



32.jpg



33.jpg



Warto tez wejść na wzgórze z którego panorama nie jest tak piękna jak w Guanajuato, ale nawet wędrując tam można podziwiać piękno kolonialnego miasta.

IMG_20200305_144938_3.jpg



W centrum polecam restauracje „ten ten pie” prowadzona przez Meksykanina o niemieckich korzeniach.

43.jpg



44.jpg



W drodze do/z wzgórza polecam El Manantial.

47.jpg




Dzień 7
Wziąłem Ubera aby dojechać na lotnisko obsługujące region Leon. Jest kawałek od miasta – przejazd kosztuje 11 funtów. Lotnisko jest duże i nie zatłoczone. Przy wejściu ktoś robi ze mną ankietę i się dogadujemy po hiszpańsku. Mam bagaż podręczny, ale linie Volaris maja inne wymagania i zdaję go przy desku. Kobieta nie mówi po angielsku, ale dogadujemy się przez google translator. Przy kontroli bezpieczeństwa celniczka skomplementowała mnie chyba za oczy. Malo kto ma niebieskie w Meksyku.
W samolocie przegadałem cały lot z młodą Meksykanka.
Po lądowaniu w Cancun kupiłem bilet na autobus do Playa del Carmen. Uwaga – można płacić jedynie gotówką. Podobnie kiedy kupuje się bilety w Playa del Carmen na dworcu autobusowym. W Playa jestem już o zmroku i udaje się do mojego Airbnb. Około poł godziny na piechotę. Na szczęście tym razem studio jest na odpowiednim standardzie. Obok znajduje się restauracja burgerownia która polecam o nazwie Mu. Burgerhouse. Jedyne co mnie denerwowało to zapytania o napiwki. I to za każdym razem jak tam bylem. Lekka bezczelność – to wola klienta czy chce dać czy nie.Dzien 8
Kolejne dni spędziłem w Playa del Carmen. W planach miałem zwiedzanie Chichén Itzá i Valladolid, a także Tulum i Coba. Jednak zrezygnowałem z dwóch ostatnich. Po prostu chciałem odpocząć.
Playa del Carmen jest typowym turystycznym resortem. Wzdłuż miasta biegnę deptak z masa sklepów i restauracji. Denerwujący są dilerzy narkotyków którzy co chwile zaczepiają. Będąc w Playa spędziłem oczywiście jakiś czas na plaży.
Dzien 9
Tego dnia zaplanowałem zwiedzanie Chichén Itzá. Można tam się dostać autobusem. Z tego co pamiętam jest tylko jeden autobus rano. Zapewne jest wiele możliwości z biur turystycznych. Podróż przebiegła bez problemów, a także zakup biletów na atrakcje. Nie było długich kolejek. Należy tez wykupić pozwolenie na filmowanie i fotografowanie – ale nie sprawdzają tego. Chichén Itzá to bardzo turystyczna atrakcja. Jest tu masa zwiedzających. Obszar znajduje się w lesie. Jest bardzo gorąco. Nie ma możliwości wejścia na piramidę. Oczywiście jest także wielu sprzedających pamiątki. Sam obiekt jest w miarę intersujący z długą historia.
Chichén Itzá to prekolumbijskie miasto założone przez Majów i istniejące od IV do XV w. Obiekt został odkryty pod koniec XIX w.
Głównym elementem zespołu jest świątynia Kukulkana zwana tez Zamkiem. Suma schodów na piramidzie liczy 365 i symbolizuje ilość dni w roku.


Dodaj Komentarz