PLAYA DE BENIJO Kolejna z plaż „must see”. Pobliskie Góry Anaga schodzą tutaj pionowo do oceanu. Ciemny piasek, fale rozbijające się o skały. Piękny widok. Mimo pochmurnej pogody, woda wyjątkowo ciepła. Ale wzburzone fale [idealnie dla surferów] nie pozwalają na bezpieczną kąpiel. Widoki i tak wynagradzają wszystko, ale jedynie oczami wyobraźni widzę, jak pięknie mogłoby tu być w niebieskim niebem, w słoneczne dni.
PLAYA DE LA TEJITA Czerwone wzgórze Mount Roja to już trochę symbol Teneryfy. Pojawia się na zdjęciach z częstotliwością równą Teide. Położenie dosyć ciekawe, bo zaraz pod lotniskiem. Tam decydujemy się spędzić ostatnią noc, w wynajętych kabinach campingowych Eco Wooden Houses. W takich momentach przypominam sobie wyjazdy harcerskie i kolonię – bardzo lubię wracać do tych wspomnień. Nasz domek jest zaraz przy basenie i wyjściu na plażę. To wspaniałe zakończenie tego wyjazdu – w nocy pijemy pożegnalne wino na plaży, wsłuchując się w ocean. I znowu było tak, jak lubimy. Cisza i spokój.
Josefine napisał:Proszę o podanie parametrow aparatu foto będę wdzięczna ?Mój aparat już jest wiekowy, ale mam sentyment. Używam Nikona D80 z podstawowym obiektywem nikor 18-55
:)
Gdzie kupowana wycieczka łajbą na Giganty ? Nazwa przewoźnika / cena ? Czy trzęsię bardzo ? Czy 2+1 niemowlę według Twojej opinii warto się przepłynąć czy lepiej zrezygnować z takiego pomysłu ?
@Antek12,przy samym porcie obok siebie są dwie firmy: Masca Expres i Flipper Uno.W tym roku (styczeń ) byłem z Flipperem,rok temu z ME. Trochę różnią się łajbami,wg mnie lepsze są te nieco większe, a nie pontonowe z silnikami.Wiele zależy od tego kiedy tam dojedziesz,są różne trasy o różnych godzinach różniące się czasem trwania.Jeśli chcesz zobaczyć delfiny, to musisz wybrać trasę dłuższą, co najmniej 2-godzinną. Dla mnie 3 godzinny rejs to już za długo.Było spokojnie,nie trzęsło, choć niestety wiało dość mocno. Konieczna jest jakaś kurtka z kapturem.Ja bym niemowlaka nie brał za żadne skarby (właśnie ten wiatr i trochę chłód), choć i tacy też byli-dziecko tak na oko z roczek.Latem na pewno jest trochę lepiej i cieplej.Ceny 15-20 euro /os.
Ładne foty, stary poczciwy D80 z matrycą CCD.jolkah napisał:Szlaków jest tam całe mnóstwo i w przeciwieństwie do Włoch, są one świetnie oznakowane, podzielone jak w Polsce, na kolory odpowiadające charakterowi wspinaczki i jego trudności. Każdy znajdzie coś dla siebie!Drobna uwaga, polskie znakowanie szlaków pieszych i kolory nie oddają jego trudności.Kolory mówią czy to jest szlak główny, łącznikowy, krótki, długodystansowy itp.
;)
Wiem, dlatego napisałam "charakterowi wspinaczki i jego trudności". Powinnam napisać "lub", ale tak czy owak pisałam o szlakach hiszpańskich. Co do Polski chodziło tylko o podział na kolory
:)
No pięknie
:) Ja nie wiem czy wpadłbym, żeby Mascę robić w drugą stronę, szczególnie przy ograniczonej długości pobytu na tej napakowanej atrakcjami wyspie (większość chyba jedzie tam na tydzień, dwa).Mam sugestię o opisywanie zdjęć, gdzie konkretnie, lub przynajmniej mniej więcej były robione, co na nich widać. To ułatwi wielu osobom ogarnięcie się w tamtejszej okolicy i spowoduje, że będą miały pełniejsze jej wyobrażenie.I pytanie: ile czasu zeszło Wam na ten treking z Masci do Santiago del Teide?
Zdjęcia są zrobione na trasie przejażdżki autobusem do Mascy z Santiago del Teide, następnie na trasie trekkingu, który jest narysowany na mapce. Ostatnie są zdjęciami z Los Gigantes i Playa de Masca, co też opisałam
:)A przechadzka zajęła nam plus minus 2 godziny, bo robiłam naprawdę mnóstwo zdjęć. Ale dałoby radę dużo szybciej, tylko po co się spieszyć?
:)
No i na co ja teraz będę czekać, skoro relacja się skończyła...Bardzo sympatyczna relacja, nie zawiodłem się i z pewnością kilka elementów wykorzystam....
Zawsze, jak czytam na forum w wątku o Teide, że ludzie kombinują, jak wejść na górę bez pozwolenia, gdzieś tam o świcie, bokiem, żeby nie spotkać strażnika, to mam ochotę napisać, żeby popukali się w głowę. Ja na Teide czułam się równie źle, jak Ty, o ile nawet nie gorzej. Wysiadłam z kolejki, przeszłam 10 metrów i wróciłam. Nigdy nie zapomnę tego paskudnego uczucia duszenia się :/A relacja bardzo fajna, widzę, że w dużej mierze odwiedziliśmy podobne miejsca - my też nie przepadamy za tłumami. Góry Anaga rzeczywiście pierwsza klasa! Aczkolwiek już raczej tego kierunku nie powtórzymy - w naszej klasyfikacji wysp w tej okolicy świata Teneryfa wypada raczej w dole rankingu, niż na górze
;)
Relacja inspirująca i wciągająca. Tylko czy ja coś przeoczyłem, bo dalej nie wiem skąd w tytule "Teneryfa po naszemu! CZ. II" wzięła się ta "CZ. II" ???
@jolkahLa Palma, Madera, Lanzarote. Potem na równi Gran Canaria i Teneryfa, a na końcu Fuerta. Mam też zaliczone Los Lobos i La Graciosę, ale je ciężko liczyć jako pełne wysypy
;)
metia napisał:Zawsze, jak czytam na forum w wątku o Teide, że ludzie kombinują, jak wejść na górę bez pozwolenia, gdzieś tam o świcie, bokiem, żeby nie spotkać strażnika, to mam ochotę napisać, żeby popukali się w głowę. Ja na Teide czułam się równie źle, jak Ty, o ile nawet nie gorzej. Wysiadłam z kolejki, przeszłam 10 metrów i wróciłam. Nigdy nie zapomnę tego paskudnego uczucia duszenia się :/Już pomijając, że Twój organizm może w ten sposób reagować na taką wysokość, to czego spodziewałaś się, wjeżdżając kolejką w kilka minut z 2000 m npm na ponad 3500? Milion osób może wjechać i zjechać bez problemu, a jedna wjedzie i dostanie takiej choroby wysokościowej, która skończy się śmiercią. I jak to wtedy postrzegać? Wg tego miliona czy wg tej jednej? Teide jest ciężką górą, bo zakładając, że mieszka się na poziomie morza, to w ciągu dosłownie kilku godzin jesteś 3,5 km wyżej. Dlatego o wiele lepiej i bezpieczniej jest tam wchodzić niż wjeżdżać, ale każdy może zrobić jak sobie uważa. Ja tam wchodziłem trzy razy, raz z pozwoleniem, a dwa razy bez, na wschód słońca i nie czuję się jak jakiś kombinator. To już bardziej uważam, że kombinowaniem jest pójście na łatwiznę, wjechanie na 3555, wejście na 3718 i uważanie, że się weszło
:-)
@Gruszka02Dziękuję bardzo za tę cenną uwagę. Na forum zawsze można liczyć na to, że Cię ktoś tak po polsku przy poniedziałku pouczy, że zasady są po to, żeby je łamać
:lol:
@Gruszka02 jak długo wchodziłeś i z którego miejsca? Pamiętasz? Wtedy bałam się, że odpadnę gdzieś po drodzę, ale z każdym miesiącem z moją kondycją już lepiej, więc próbuję zaplanować kolejny wyjazd, tym razem z wejściem z "dołu".
jolkah napisał:@Gruszka02 jak długo wchodziłeś i z którego miejsca? Pamiętasz? Wtedy bałam się, że odpadnę gdzieś po drodzę, ale z każdym miesiącem z moją kondycją już lepiej, więc próbuję zaplanować kolejny wyjazd, tym razem z wejściem z "dołu".Wchodziłem szlakiem z Montana Blanca. Moim czasem się nie sugeruj, bo w dwie strony obróciłem w 5 godzin, natomiast jak wchodziłem z żoną, to zajęło nam to 7 godzin i taki czas uważam za prawdopodobny dla osób, które mają w miarę dobrą kondycję i obycie z górami. Jak ma się pozwolenie na godziny popołudniowe, to można też od Roques de Garcia przez Pico Viejo (jak się wychodzi od tej strony na krater Viejo, to najwyższy punkt, to jest ten z prawej, po dojściu na szczyt jest nawet zeszyt szczytowy) i dalej na Teide. Później czy zejdzie się do Montana Blanca czy zjedzie kolejką, bez problemu można złapać stopa do miejsca zaparkowania samochodu.
PLAYA DE BENIJO
Kolejna z plaż „must see”. Pobliskie Góry Anaga schodzą tutaj pionowo do oceanu. Ciemny piasek, fale rozbijające się o skały. Piękny widok. Mimo pochmurnej pogody, woda wyjątkowo ciepła. Ale wzburzone fale [idealnie dla surferów] nie pozwalają na bezpieczną kąpiel. Widoki i tak wynagradzają wszystko, ale jedynie oczami wyobraźni widzę, jak pięknie mogłoby tu być w niebieskim niebem, w słoneczne dni.
PLAYA DE LA TEJITA
Czerwone wzgórze Mount Roja to już trochę symbol Teneryfy. Pojawia się na zdjęciach z częstotliwością równą Teide. Położenie dosyć ciekawe, bo zaraz pod lotniskiem. Tam decydujemy się spędzić ostatnią noc, w wynajętych kabinach campingowych Eco Wooden Houses. W takich momentach przypominam sobie wyjazdy harcerskie i kolonię – bardzo lubię wracać do tych wspomnień. Nasz domek jest zaraz przy basenie i wyjściu na plażę. To wspaniałe zakończenie tego wyjazdu – w nocy pijemy pożegnalne wino na plaży, wsłuchując się w ocean. I znowu było tak, jak lubimy. Cisza i spokój.
THE END