W zasadzie wyprawa zaczęła się planować w kwietniu, gdy kupiłem Wizzair`a za 137 zł z Modlina do Forli i z powrotem. Zaraz potem nabyłem groupona na Holidays Cars obniżającego koszt wynajmu auta o 35 EUR. Z realizacją tego kuponu miałem wielkie problemy, ale po trwających 9 tygodni przepychankach ostatecznie udało się go uruchomić. Autko (renault twingo w automacie) za 4-ry doby wyszło 100 EUR . Bez kuponu ale u alternatywnych dostawców wyszło by może 15 EUR drożej ale oszczędziłbym swoje nerwy.
Studiując przewodnik + internet wypracowałem trasę według planu:
1 Dzień – Lotnisko (Forli) do Wenecja z postojami w Rawenna, Delta Padu, Pomposa. 2 Dzień – Wenecja do Bolonia z postojami w Padwa, Ferrara 3 Dzień – Bolonia do Florencja z postojem w Modena 4 Dzień – Florencja do Rimini z postojem w San Gimignano, San Marino 5 Dzień – Rimini do Lotnisko (Forli)
Pod powyższy plan zawczasu za-bookowałem hotele:
Wenecja - II Hotel Lazurro Bolonia – Suite Hotel Florencja- Rita Major Rimini – Milano Hotel
Hotele szukałem według klucza:
budżet 40-50EUR/jedynka blisko centrum śniadanie WiFi Parking
Rezerwacje dokonałem przez booking.com, za wyjątkiem Suite Hotel w Boloni przez octopus.com, gdyż oferowali taniej o 15 EUR. Więcej o samych hotelach w opisie poniżej.
1 dzień
Wczesna pobudka i z uprzejmością kuzyna (jako kierowcy) dotarłem do Modlina. Odprawa bez problemu i szybka. Uwaga – jest już sklep wolnocłowy w terminalu, ale otwierany chyba od 06:00. Z uwagi, że był to pierwszy lot w tym dniu, wystartowaliśmy mega punktualnie i ok 07:30 byłem w Forli. Wypożyczalnia samochodów teoretycznie czynna od 8 rano, ale o dziwo Włoch otworzył kram wcześniej i o ósmej siedziałem już za kółkiem nowiutkiego, czerwonego twingo na alusach. Na marginesie jeszcze w Polsce Holidays Cars chciał mnie skasować 20 EUR za wcześniejszy zwrot auta (przed 8 rano), ale propozycji nie przyjąłem i oświadczyłem, że auto oddam w godzinach pracy biura. Na miejscu okazało się, że bez problemu klucze wcześniej można wrzucić do wrzutni w drzwiach w gratisie -co jasne. Zapiąłem swoją nawigację, Pen Drive do radia i w drogę. Benzyna kosztowała od 1,79 do 1,98 EUR za litr. Uwaga – Na autostradach można spotkać elektroniczne wyświetlacze które pokazują zbiorcze ceny paliwa w najbliższych stacjach. Autostrady płatne, ale bez dramatu np., za 230 km – 13 EUR. Do Wenecji można dojechać autostradą lub drogą wzdłuż wybrzeża. Licząc na wspaniałe widoki Adriatyku, możliwość zajrzenia do ciekawych miejsc po drodze oraz oszczędność na opłatach wybrałem do drugie. Morza nie zobaczyłem w ogóle, gdyż drogę oddzielał pas lasu lub kurortów. Praktycznie cały czas ograniczenia do 50 km/h, choć wszyscy jechali minimum 80 km/h. Policji drogowej ani wtedy ani później w ogóle nie widziałem. Niemniej droga się dłużyła i po jednym postoju nad rzeką Pad - postanowiłem już więcej się nie zatrzymywać. Parkowanie auta w Wenecji to droga sprawa. Skorzystałem z podpowiedzi i auto zostawiłem na parkingu w miejscowości Mestre na przeciw dworca kolejowego i stamtąd autobusem numer 2 (1 też jest OK) udałem się na lagunę. Początkowo chciałem skorzystać z pociągu, który ponoć za 1 EUR jeździ do Wenecji. Niestety nie potrafiłem dogadać się z automatem biletowym a do kas był długi ogonek i wybrałem komunikację miejską. Uwaga na dworcu jest Mc Donald. W automacie nabyłem 24 godzinny bilet na tramwaje wodne po lagunie weneckiej (20 EUR) oraz bilet jednorazowy na Urbano do Wenecji (2,60). Być może ten pierwszy obejmuje to drugie, ale tego już nie sprawdziłem. Jazda autobusem do Wenecji zajmuje około 15 min. Stamtąd chciałem jak najszybciej zrzucić plecak w hotelu, a do hotelu należało dopłynąć dwoma vapareto (tramwaj wodny). Szczegółowo instrukcja dotarcia jest umieszczona na www hotelu. Sam hotel znajduje się na wyspie oddalonej około 30 minut płynięcia łodzią. Ja to oceniam jako dodatkową atrakcję a nie wadę lokalizacji. Tramwaje wodne do/z Wenecji kursują 24 h. Sam hotel przypadł mi do gustu. Budynek w formie dworku. Pokój ok 12 m. kw z widokiem na ogród i wszystko co niezbędne na wyposażeniu w tym sufitowy wentylator, który pierwszy raz spotkałem w hotelu. Z przystanku tramwajowego do hotelu jest około 800 m. Drogę tą pokonałem pieszo. Kolejnym razem korzystałem już z gratisowych rowerów a na sam koniec zostałem odwieziony hotelowym autkiem. Niedaleko hotelu, na końcu cypla, znajduje się plaża z barem (szkoda, że nieczynnym w nocy) oraz zabytkową wieżą (bez możliwości zwiedzania). Samej Wenecji nie opisuję, gdyż informacji co i jak zobaczyć jest mnóstwo w sieci. Na kolację skusiła mnie reklama przed knajpą – Zestaw za 12 EUR (starter, drugie danie i deser). Niestety w cenie nie ujęta była opłata koperto oraz wyjątkowo drogie napitki. Z całego zestawu jedynie starter był dobry. Przy okazji zakupy warto robić w supermarketach i jest ich całkiem sporo. Vapareto pływają wokół Wenecji (w dwóch kierunkach) i przez środek – Słynny Grand Kanał. Uwaga – przez środek rekomenduję numer vapareto numer 2, gdyż 1 -dynka co chwile się zatrzymuje. Sama Wenecja jest piękna choć sprawia wrażenie, że się sypie i niszczeje w oczach. Na Wenecję i okoliczne wyspy należy przeznaczyć minimum 3 dni, Ja po jednej dobie zawinąłem się dalej. Uwaga w hotelu check out 10:00.
2 dzień
Wyjeżdżając z Wenecji skorzystałem również z autobusu numer 2. Niestety jak się okazało później to była 12 i wywiozła mnie gdzieś „w ląd”. Pieszo dotarłem do parkingu i za 13 godzin postoju zapłaciłem 20 EUR (a w internecie ktoś mówił, że to najtańszy parking w okolicy za 6 EUR) W samej Wenecji nie sprawdzałem kosztów parkowania. Po krótkiej podróży dotarłem do Padwy., w której na listę UNESCO wpisany jest ogród botaniczny. Jak dla mnie to lipa, ale pewnie dlatego, że się nie znam. Dla mnie np. ogród w Powsinie jest dużo bardziej okazały. Natomiast starówka jest przepiękna (warto). Parkowałem w samym centrum. Za 4 h/15 EUR. Z Padwy autostradą do Bolonii. Ze znalezieniem hotelu moja nawigacja sobie nie radziła i wyprowadziła mnie gdzieś w pole. Okazało się, że na potwierdzeniu rezerwacji była podana niepełna nazwa ulicy i stąd ten problem. Pod hotelem gratisowe parkowanie. Hotel 4* z ładnym widokiem na miasto. Pokój przestronny z loggią. Do centrum bardzo łatwe dojście, choć zajmuje około 20 minut pieszo. Można oczywiście dojechać autobusem czy też wynająć rower (ponoć 10 EUR + kaucja). Bolonia to miasto studentów. Tylu młodych, imprezujących ludzi nie spotkałem już nigdzie dalej we Włoszech. Tym razem trafiłem do bardzo dobrej restauracji, gdzie za 20 EUR przytuliłem pyszną pizzę, 0,5 litra wina oraz cudowny deserek. W cenie koperto oraz drobny napiwek dla uprzejmego kelnera. Restaurację znajdziecie mniej więcej po około 5-10 minutach marszu od hotelu, przy głównej drodze, po prawej stronie w kierunku centrum. Polecam stoliki na zewnątrz. Nocny spacer po centrum jest bardzo romantyczny. Ładnie doświetlone są liczne zabytki. Do późna w nocy otwarte są liczne sklepiki, gdzie za stosunkowo małe pieniądze można się wzmocnić.
3 dzień Śniadanie jak na warunki włoskie obfite w stylu niemieckim (bekon, parówki, jajecznica, jaja, owoce + różne słodkości) + wspaniała kawa robiona przez kelnera z włoskiego automatu. Mój przewodnik specjalnie nie zachwala zabytków Bolonii mi natomiast bardzo przypadły do gustu. Ciekawostka to krzywa wieża, odchylona od pionu o 3 m – ponoć więcej niż w Pizie. Około 14 ruszyłem do Modeny, gdzie znajduje się katedra UNESCO oraz w okolicy muzea Maserati oraz ferrari. Zaparkowałem w centrum „na dziko” i ruszyłem do katedry ... która okazała się aktualnie w remoncie zatem z ładnych fotek nici. Poza katedrą nic specjalnie mnie nie rzuciło na kolana. Z uwagi, na późną porę odpuściłem zwiedzanie cudów motoryzacji i ruszyłem autostradą do Florencji. Hotel skromny (najgorszy ze wszystkich), internet tylko w lobby, śniadanie marne, parking za 15 EUR/doba to jak na to miasto tanio. W recepcji dostałem mapę i ruszyłem na podbój centrum. Miasto przepiękne. Polecam wejście na kopułę katedry skąd rozpościera się wspaniały widok na miasto a wewnątrz kopuły można podziwiać wspaniałe freski. W tym dniu akurat Galleria dell`Accademia była za free a w niej słynna rzeźba Dawida Michała Anioła. Na Ponte Vecchio skosztowałem wspaniałych lodów. Uwaga – trzy kulki to olbrzymia porcja (4,5 EUR) i pewnie 1 gałka byłaby porcją w sam raz.
4 dzień.
Po lichym śniadaniu ale z dobrą kawą ruszyłem do SAN GIMINGANO (UNESCO). Parking 2 EUR. Zaraz po wejściu przez mury znalazłem się w 100 % średniowieczu. Przepiękne utrzymane i zadbane miasteczko. Jak w każdym włoskim mieście naprawdę warto odwiedzać bazyliki, katedry czy kościoły – choć z reguły wstęp jest płatny. W tym dniu planowałem plażowanie w słynnym kurorcie Rimini. Jednak pogoda się zepsuła i wybrałem się do Rawenny, aby obejrzeć wczesno - chrześcijańskie freski (UNESCO). Zaparkowałem na dziko i ruszyłem w miasto. Za 9,5 EUR kupiłem zbiorczy bilet do najistotniejszych zabytków. Dobrze wydane pieniądze. Szkoda, że we Włoszech wewnątrz zabytków jest zakaz fotografowania. Do Rimini dotarłem około 18:00. W planach miałem jeszcze zobaczyć pobliskie San Marino, ale z uwagi na późną porę temat skasowałem. Sam Hotel bardzo dobrze zlokalizowany z darmowym parkingiem i przestronnym pokojem oraz loggią. Niedaleko market Condo gdzie za 2,5 EUR w promocji nabyłem całkiem dobre wino i tak zaopatrzony ruszyłem na plażę. Adriatyk wzburzony jak Bałtyk. Silny wiatr. Plaże szerokie, pełne leżaków a ludzi jak na lekarstwo. Spacerując po plaży spotkałem Polki i już we trójkę poszliśmy na cypel. Stamtąd do polecanej restauracji Brambola, gdzie zamówiłem ich firmową pizzę – Brambola (wegetariańska) . Była wyjątkowo pyszna. Wieczorny spacer zakłóciła ulewa.
5 dzień.
Pobudka o 05:40. Recepcjonista zaparzył espresso i w drogę na lotnisko. Gate zamykany miał być o 07:35 a po drodze musiałem jeszcze zatankować auto. Odprawa szybka i sprawna – choć straciłem otwieracz do wina. Przed siódmą już oczekiwałem na samolot, który pojawił się punktualnie.
O 11:15 byłem już w domu.
Podsumowanie Budżet wyjazdu zamknął się kwotą rzędu 500 EUR. Główne koszty to zakwaterowanie komunikacja, które po podziale na parę osób zdecydowanie by obniżyły całą wyprawę. Zrobiłem około 1000 km. Posmakowałem Włoch i na pewno tam wrócę.
W zasadzie wyprawa zaczęła się planować w kwietniu, gdy kupiłem Wizzair`a za 137 zł z Modlina do Forli i z powrotem. Zaraz potem nabyłem groupona na Holidays Cars obniżającego koszt wynajmu auta o 35 EUR. Z realizacją tego kuponu miałem wielkie problemy, ale po trwających 9 tygodni przepychankach ostatecznie udało się go uruchomić. Autko (renault twingo w automacie) za 4-ry doby wyszło 100 EUR . Bez kuponu ale u alternatywnych dostawców wyszło
by może 15 EUR drożej ale oszczędziłbym swoje nerwy.
Studiując przewodnik + internet wypracowałem trasę według planu:
1 Dzień – Lotnisko (Forli) do Wenecja z postojami w Rawenna, Delta Padu, Pomposa.
2 Dzień – Wenecja do Bolonia z postojami w Padwa, Ferrara
3 Dzień – Bolonia do Florencja z postojem w Modena
4 Dzień – Florencja do Rimini z postojem w San Gimignano, San Marino
5 Dzień – Rimini do Lotnisko (Forli)
Pod powyższy plan zawczasu za-bookowałem hotele:
Wenecja - II Hotel Lazurro
Bolonia – Suite Hotel
Florencja- Rita Major
Rimini – Milano Hotel
Hotele szukałem według klucza:
budżet 40-50EUR/jedynka
blisko centrum
śniadanie
WiFi
Parking
Rezerwacje dokonałem przez booking.com, za wyjątkiem Suite Hotel w Boloni przez octopus.com, gdyż oferowali taniej o 15 EUR. Więcej o samych hotelach w opisie poniżej.
1 dzień
Wczesna pobudka i z uprzejmością kuzyna (jako kierowcy) dotarłem do Modlina. Odprawa bez problemu i szybka. Uwaga – jest już sklep wolnocłowy w terminalu, ale otwierany chyba od 06:00. Z uwagi, że był to pierwszy lot w tym dniu, wystartowaliśmy mega punktualnie i ok 07:30 byłem w Forli. Wypożyczalnia samochodów teoretycznie czynna od 8 rano, ale o dziwo Włoch otworzył kram wcześniej i o ósmej siedziałem już za kółkiem nowiutkiego, czerwonego twingo na alusach. Na marginesie jeszcze w Polsce Holidays Cars chciał mnie skasować 20 EUR za wcześniejszy zwrot auta (przed 8 rano), ale propozycji nie przyjąłem i oświadczyłem, że auto oddam w godzinach pracy biura. Na miejscu okazało się, że bez problemu klucze wcześniej można wrzucić do wrzutni w drzwiach w gratisie -co jasne. Zapiąłem swoją nawigację, Pen Drive do radia i w drogę. Benzyna kosztowała od 1,79 do 1,98 EUR za litr. Uwaga – Na autostradach można spotkać elektroniczne wyświetlacze które pokazują zbiorcze ceny paliwa w najbliższych stacjach. Autostrady płatne, ale bez dramatu np., za 230 km – 13 EUR.
Do Wenecji można dojechać autostradą lub drogą wzdłuż wybrzeża. Licząc na wspaniałe widoki Adriatyku, możliwość zajrzenia do ciekawych miejsc po drodze oraz oszczędność na opłatach wybrałem do drugie. Morza nie zobaczyłem w ogóle, gdyż drogę oddzielał pas lasu lub kurortów. Praktycznie cały czas ograniczenia do 50 km/h, choć wszyscy jechali minimum 80 km/h. Policji drogowej ani wtedy ani później w ogóle nie widziałem. Niemniej droga się dłużyła i po jednym postoju nad rzeką Pad - postanowiłem już więcej się nie zatrzymywać.
Parkowanie auta w Wenecji to droga sprawa. Skorzystałem z podpowiedzi i auto zostawiłem na parkingu w miejscowości Mestre na przeciw dworca kolejowego i stamtąd autobusem numer 2 (1 też jest OK) udałem się na lagunę. Początkowo chciałem skorzystać z pociągu, który ponoć za 1 EUR jeździ do Wenecji. Niestety nie potrafiłem dogadać się z automatem biletowym a do kas był długi ogonek i wybrałem komunikację miejską. Uwaga na dworcu jest Mc Donald. W automacie nabyłem 24 godzinny bilet na tramwaje wodne po lagunie weneckiej (20 EUR) oraz bilet jednorazowy na Urbano do Wenecji (2,60). Być może ten pierwszy obejmuje to drugie, ale tego już nie sprawdziłem. Jazda autobusem do Wenecji zajmuje około 15 min. Stamtąd chciałem jak najszybciej zrzucić plecak w hotelu, a do hotelu należało dopłynąć dwoma vapareto (tramwaj wodny). Szczegółowo instrukcja dotarcia jest umieszczona na www hotelu. Sam hotel znajduje się na wyspie oddalonej około 30 minut płynięcia łodzią. Ja to oceniam jako dodatkową atrakcję a nie wadę lokalizacji. Tramwaje wodne do/z Wenecji kursują 24 h. Sam hotel przypadł mi do gustu. Budynek w formie dworku. Pokój ok 12 m. kw z widokiem na ogród i wszystko co niezbędne na wyposażeniu w tym sufitowy wentylator, który pierwszy raz spotkałem w hotelu. Z przystanku tramwajowego do hotelu jest około 800 m. Drogę tą pokonałem pieszo. Kolejnym razem korzystałem już z gratisowych rowerów a na sam koniec zostałem odwieziony hotelowym autkiem. Niedaleko hotelu, na końcu cypla, znajduje się plaża z barem (szkoda, że nieczynnym w nocy) oraz zabytkową wieżą (bez możliwości zwiedzania). Samej Wenecji nie opisuję, gdyż informacji co i jak zobaczyć jest mnóstwo w sieci. Na kolację skusiła mnie reklama przed knajpą – Zestaw za 12 EUR (starter, drugie danie i deser). Niestety w cenie nie ujęta była opłata koperto oraz wyjątkowo drogie napitki. Z całego zestawu jedynie starter był dobry. Przy okazji zakupy warto robić w supermarketach i jest ich całkiem sporo. Vapareto pływają wokół Wenecji (w dwóch kierunkach) i przez środek – Słynny Grand Kanał. Uwaga – przez środek rekomenduję numer vapareto numer 2, gdyż 1 -dynka co chwile się zatrzymuje. Sama Wenecja jest piękna choć sprawia wrażenie, że się sypie i niszczeje w oczach. Na Wenecję i okoliczne wyspy należy przeznaczyć minimum 3 dni, Ja po jednej dobie zawinąłem się dalej. Uwaga w hotelu check out 10:00.
2 dzień
Wyjeżdżając z Wenecji skorzystałem również z autobusu numer 2. Niestety jak się okazało później to była 12 i wywiozła mnie gdzieś „w ląd”. Pieszo dotarłem do parkingu i za 13 godzin postoju zapłaciłem 20 EUR (a w internecie ktoś mówił, że to najtańszy parking w okolicy za 6 EUR) W samej Wenecji nie sprawdzałem kosztów parkowania.
Po krótkiej podróży dotarłem do Padwy., w której na listę UNESCO wpisany jest ogród botaniczny. Jak dla mnie to lipa, ale pewnie dlatego, że się nie znam. Dla mnie np. ogród w Powsinie jest dużo bardziej okazały. Natomiast starówka jest przepiękna (warto). Parkowałem w samym centrum. Za 4 h/15 EUR. Z Padwy autostradą do Bolonii. Ze znalezieniem hotelu moja nawigacja sobie nie radziła i wyprowadziła mnie gdzieś w pole. Okazało się, że na potwierdzeniu rezerwacji była podana niepełna nazwa ulicy i stąd ten problem. Pod hotelem gratisowe parkowanie. Hotel 4* z ładnym widokiem na miasto. Pokój przestronny z loggią. Do centrum bardzo łatwe dojście, choć zajmuje około 20 minut pieszo. Można oczywiście dojechać autobusem czy też wynająć rower (ponoć 10 EUR + kaucja).
Bolonia to miasto studentów. Tylu młodych, imprezujących ludzi nie spotkałem już nigdzie dalej we Włoszech. Tym razem trafiłem do bardzo dobrej restauracji, gdzie za 20 EUR przytuliłem pyszną pizzę, 0,5 litra wina oraz cudowny deserek. W cenie koperto oraz drobny napiwek dla uprzejmego kelnera. Restaurację znajdziecie mniej więcej po około 5-10 minutach marszu od hotelu, przy głównej drodze, po prawej stronie w kierunku centrum. Polecam stoliki na zewnątrz. Nocny spacer po centrum jest bardzo romantyczny. Ładnie doświetlone są liczne zabytki. Do późna w nocy otwarte są liczne sklepiki, gdzie za stosunkowo małe pieniądze można się wzmocnić.
3 dzień
Śniadanie jak na warunki włoskie obfite w stylu niemieckim (bekon, parówki, jajecznica, jaja, owoce + różne słodkości) + wspaniała kawa robiona przez kelnera z włoskiego automatu. Mój przewodnik specjalnie nie zachwala zabytków Bolonii mi natomiast bardzo przypadły do gustu. Ciekawostka to krzywa wieża, odchylona od pionu o 3 m – ponoć więcej niż w Pizie. Około 14 ruszyłem do Modeny, gdzie znajduje się katedra UNESCO oraz w okolicy muzea Maserati oraz ferrari. Zaparkowałem w centrum „na dziko” i ruszyłem do katedry ... która okazała się aktualnie w remoncie zatem z ładnych fotek nici. Poza katedrą nic specjalnie mnie nie rzuciło na kolana. Z uwagi, na późną porę odpuściłem zwiedzanie cudów motoryzacji i ruszyłem autostradą do Florencji. Hotel skromny (najgorszy ze wszystkich), internet tylko w lobby, śniadanie marne, parking za 15 EUR/doba to jak na to miasto tanio. W recepcji dostałem mapę i ruszyłem na podbój centrum. Miasto przepiękne. Polecam wejście na kopułę katedry skąd rozpościera się wspaniały widok na miasto a wewnątrz kopuły można podziwiać wspaniałe freski. W tym dniu akurat Galleria dell`Accademia była za free a w niej słynna rzeźba Dawida Michała Anioła. Na Ponte Vecchio skosztowałem wspaniałych lodów. Uwaga – trzy kulki to olbrzymia porcja (4,5 EUR) i pewnie 1 gałka byłaby porcją w sam raz.
4 dzień.
Po lichym śniadaniu ale z dobrą kawą ruszyłem do SAN GIMINGANO (UNESCO). Parking 2 EUR. Zaraz po wejściu przez mury znalazłem się w 100 % średniowieczu. Przepiękne utrzymane i zadbane miasteczko. Jak w każdym włoskim mieście naprawdę warto odwiedzać bazyliki, katedry czy kościoły – choć z reguły wstęp jest płatny.
W tym dniu planowałem plażowanie w słynnym kurorcie Rimini. Jednak pogoda się zepsuła i wybrałem się do Rawenny, aby obejrzeć wczesno - chrześcijańskie freski (UNESCO). Zaparkowałem na dziko i ruszyłem w miasto. Za 9,5 EUR kupiłem zbiorczy bilet do najistotniejszych zabytków. Dobrze wydane pieniądze. Szkoda, że we Włoszech wewnątrz zabytków jest zakaz fotografowania.
Do Rimini dotarłem około 18:00. W planach miałem jeszcze zobaczyć pobliskie San Marino, ale z uwagi na późną porę temat skasowałem. Sam Hotel bardzo dobrze zlokalizowany z darmowym parkingiem i przestronnym pokojem oraz loggią. Niedaleko market Condo gdzie za 2,5 EUR w promocji nabyłem całkiem dobre wino i tak zaopatrzony ruszyłem na plażę. Adriatyk wzburzony jak Bałtyk. Silny wiatr. Plaże szerokie, pełne leżaków a ludzi jak na lekarstwo. Spacerując po plaży spotkałem Polki i już we trójkę poszliśmy na cypel. Stamtąd do polecanej restauracji Brambola, gdzie zamówiłem ich firmową pizzę – Brambola (wegetariańska) . Była wyjątkowo pyszna. Wieczorny spacer zakłóciła ulewa.
5 dzień.
Pobudka o 05:40. Recepcjonista zaparzył espresso i w drogę na lotnisko. Gate zamykany miał być o 07:35 a po drodze musiałem jeszcze zatankować auto. Odprawa szybka i sprawna – choć straciłem otwieracz do wina. Przed siódmą już oczekiwałem na samolot, który pojawił się punktualnie.
O 11:15 byłem już w domu.
Podsumowanie
Budżet wyjazdu zamknął się kwotą rzędu 500 EUR. Główne koszty to zakwaterowanie komunikacja, które po podziale na parę osób zdecydowanie by obniżyły całą wyprawę. Zrobiłem około 1000 km. Posmakowałem Włoch i na pewno tam wrócę.