0
@RobSpiewakowski 20 grudnia 2025 23:58
Zapraszam na kontynuację mojej relacji z podróży na Cypr w połowie listopada, wraz z rodziną :-)

Dzień 4 – wielbłądy i zachód słońca na Cavo Greco

Ten dzień naszej wyprawy był z pewnego względu wyjątkowy. Postanowiliśmy zatem spędzić go w taki sposób, aby każde z nas miało „coś dla siebie”. Jeszcze przed wylotem zauważyłem, że w pobliżu Larnaki znajduje się park wielbłądów i pomyślałem, że będzie to świetna atrakcja dla naszej córki. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do oceanarium i parków wodnych, ta atrakcja była czynna w listopadzie. Zatem pierwszą połowę dnia spędziliśmy w Camel Park Mazotos.



Miejsce to jest fajnym parkiem tematycznym, do którego warto wejść z ciekawymi świata dziećmi. Można tam zobaczyć nie tylko tytułowe wielbłądy, których jest sporo (jest również możliwość przejażdżki na wielbłądzie), ale są również: żółwie, osiołki, kozy i lemury. W parku znajduje się restauracja, basen dostępny w cenie biletu oraz spory plac zabaw. Jestem przekonany, że Wasze pociechy bardzo miło spędzą tu czas.





Jest również mini salon gier :-)





Jedną z dodatkowych atrakcji jest możliwość karmienia lemurów. Za jedynie € 5 od osoby, otrzymujecie kubeczek smakołyków i wchodzicie, w towarzystwie pracownika parku do klatki. Lemury Was obskakują i siedzą na Was, aż zjedzą wszystko z kubeczka. Trwa to ok. 3 – 5 minut.



















Wybawieni oraz obładowani pamiątkami ruszyliśmy dalej, mniej-więcej w teren, który zwiedzaliśmy dzień wcześniej. Jednak tym razem nie było przekraczania „granicy”. Była za to wycieczka do Ayia Napa (takiego cypryjskiego Sopotu) na obiad, w drodze do Cavo Greco.













Już sam widok z trasy w pobliżu Cavo Greco zapierał dech a to, co zobaczyliśmy na miejscu, w szczególności o zachodzie słońca po prostu urywa… Sami zobaczcie:







Jeśli ktoś z Was, drodzy czytelnicy uważa jeszcze, że nie warto było zasuwać 70 km w jedną stronę z Larnaki, to niech zobaczy kolejne zdjęcia (choć nie oddadzą one tak wiernie tego, co widzieliśmy na własne oczy):









Warto zwrócić uwagę, że w wyniku okupacji półwyspu Karpas przez Turcję, to właśnie Cavo Greco jest najbardziej na wschód wysuniętym miejscem w Unii Europejskiej.



















Będąc w okolicy warto zajrzeć do niewielkiego kościółka, który znajduje się tuż przy brzegu.



Dzień 5 – wyprawa w góry Troodos

Tego dnia, tak dla odmiany wybraliśmy się w góry, aby zobaczyć zupełnie inne oblicze Cypru – to, w którym czas płynie zdecydowanie wolniej. Jako, że czekały nas dwie godziny drogi, tego dnia wstaliśmy i wyszliśmy o godzinę wcześniej niż zwykle. Pierwszym zaplanowanym miejscem do zwiedzenia był najwyższy szczyt Cypru – Olimp. Pojechaliśmy w góry wypożyczoną czerwoną strzałą, po autostradzie, wzdłuż wybrzeża, przez Limassol, w którym skręciliśmy i rozpoczęliśmy wspinaczkę – na razie samochodem.

















Mimo, że w połowie listopada temperatura na wybrzeżu Cypru podbijała do 25 stopni, to w górach potrafi być o tych 10 kresek mniej. Warto zatem zabrać w Troodos jakieś cieplejsze majtki i bluzę. Dla mnie 15 stopni również było całkiem przyjemne. I do tego świeciło piękne słońce :-)



Im bliżej pierwszego celu wycieczki, tym bardziej strome były podjazdy i nasza Micra z wypożyczalni ledwo dawała radę. Ale jednak się udało i mogliśmy cieszyć się świeżym górskim powietrzem.







Czy na Olimp trudno wejść? Niekoniecznie! Szczyt ma jakieśc1951 m.n.p.m. i można na niego wjechać samochodem. Niestety sama góra zarezerwowana jest dla żołnierzy, którzy mają tam bazę wojskową, więc szczyt „zdobi” taki „balon":



Podróżując na Olimp warto zostawić samochód na pobliskim parkingu i ostatnich 500 m przejść pieszo – po asfalcie:



















Niestety z najwyższego szczytu na Cyprze nie widać brzegu morza. Przynajmniej my nie widzieliśmy.





Po zjechaniu ze szczytu Olimp, udaliśmy się do kolejnej atrakcji, która znajduje się kilkanaście minut jazdy dalej – Troodos Gropark. Jest to ciekawostka poświęcona budowie geologicznej wyspy oraz gór. Na wystawie można podziwiać skały, po których stąpamy będąc na miejscu oraz dowiedzieć się też czegoś na temat działającej kiedyś w okolicy kopalni azbestu. Podobno, w latach 60. Ubiegłego wieku wydobycie było tak duże, że w kopalni była cała wioska, w której normalnie mieszkały rodziny górników. Dziś kopalnia jest nieczynna a ja nie zauważyłem zbyt wielu śladów po niej. W Troodos Gropark znajduje się visitor center, które jest muzeum. Wstęp kosztuje € 3, od osoby. Maluchy wchodzą za darmo.

































Pomnik górników z nieczynnej kopani azbestu.



W pobliżu Groparku znajduje się jeszcze pięknie położony ogród botaniczny. Jest tam bogata kolekcja roślin oraz niezwykły punkt widokowy na góry Troodos.









































Z pewnością, jest to kibel z najpiękniejszym widokiem, jaki znam :-)





Po odwiedzinach w górach Troodos, rozpoczęliśmy samochodową wędrówkę na dół, żeby coś zjeść. Przy jeździe w drugą stronę, strome podjazdy stały się stromymi zjazdami. Wtedy martwiłem się o silnik naszej wypożyczonej Micry a w drodze powrotnej, martwiłem się o jej hamulce. Na szczęście – wytrzymały.









W drodze powrotnej do Larnaki przejeżdżaliśmy przez region winiarski – teoretycznie, bo niestety żadnej winnicy po drodze nie spotkaliśmy.















Dzień 6 – Plażing

Przedostatni dzień naszej wyprawy spędziliśmy na plaży Finikoudes, która ma świetną infrastrukturę, znajduje się niemal w centrum Larnaki i, co najważniejsze dla nas, ma bardzo łagodne zejście do wody. Szczególnie polecam tę plażę rodzinom z małymi dziećmi. Na plaży są dostępne leżaki z parasolkami, za opłatą – każde po € 2,50. Wygląda to chyba tak, że po anektowaniu leżaka dopada Cię człowiek, który pobiera opłatę. Albo i nie dopada. My na plaży byliśmy przez dobre cztery godziny i nikt do nas po pieniądze nie przyszedł – więc leżaczki i parasol były dla nas za darmo :-)



o zasłużonym odpoczynku poszliśmy na miasto podziwiać wieczorne ozdoby świąteczne i zjeść coś na kolację.









Trafiliśmy do takiego, uroczego miejsca:



Z takimi gośćmi. Uprzedzając pytania – nie był naszą kolacją :-)



Za to zjedliśmy to:



…i wróciliśmy spać. To była ostatnia nasza noc na Cyprze.



Dzień 7 – Muzeum Średniowiecza i czas wracać.

Ostatni dzień upłynął nam pod znakiem pakowania rzeczy, spaceru po Larnace oraz powrotu do Polski. Przy okazji spaceru odwiedziliśmy jeszcze Muzeum Średniowiecza w Larnace. Znajduje się ono w zamku wzniesionym w XVII w. w czasach osmańskich. Dziś zgromadzono tam pamiątki z czasów, w których wyspą władały różne mocarstwa. Zamek jest również dobrym punktem widokowym.



Tuż obok zamku, znajduje się Wielki Meczet. Ta dzielnica Larnaki swego czasu była zamieszkana głównie przez Turków.



























To już koniec naszego pobytu na Wyspie Afrodyty. Tego dnia czekały nas jeszcze transfer na lotnisko oraz lot do Polski. Nie mam wątpliwości, że warto było lecieć, nie tylko dlatego, żeby odpocząć.

Cypr dostarczył nie tylko wielu wrażeń ale pozwolił nam naładować baterie słoneczne a w połowie listopada w Polsce słońca zwykle brakuje. Oto krótkie podsumowanie naszego pobytu, który wyglądał następująco:

Przyroda:
Absolutnie nie ma z czym dyskutować. Cypr słynie z przepięknych plaż ale dla mnie odkryciem były również góry Troodos, które gorąco polecam jako odskocznię od wybrzeża.

Ludzie:
Przemili, po obu stronach strefy buforowej. Zarówno ci, którzy obsługiwali nas w sklepach czy restauracjach, jak i ci, których po prostu spotkaliśmy byli pomocni i chętnie rozmawiali. Mam wrażenie, że po stronie tureckiej ludzie byli nieco weselsi. Wyjątek oczywiście stanowili funkcjonariusze na checkpointach - ale to najwyraźniej element ich pracy.

Historia:
Tutaj mogę wypowiedzieć się tylko o tej najnowszej, choć wiem, że wyspa ma wiele do zaoferowania również miłośnikom starożytności. Ja skupiłem się na ostatnim półwieczu i muszę przyznać, że daje to do myślenia. Mam wrażenie, że ten podział wyspy, który trwa od pięćdziesięciu lat jest wszystkim na rękę. Mamy status quo - coś w stylu "to jest moja cześć domu a to - Twoja...".

Atrakcje dla dzieci:
Cypr jest wyspą przyjazną dla rodzin z dziećmi. Są tu parki tematyczne, jak ten, ktory odwiedziliśmy ale również akwaria oraz aquaparki. Tylko, zanim polecicie, sprawdźcie, czy te atrakcje będą czynne.

Jedzenie:
Z pewnością są kuchnie o wiele bogatsze w potrawy. Jednak kuchnia cypryjska (a może grecka) bardzo przypadła mi do gustu. Jestem zwolennikiem prostoty i ją właśnie widzę w greckich "kebabach" i souvlaki.

Finanse:
Na siedem dni spędzonych na Cyprze przygotowaliśmy: € 800 oraz 3 000 lir tureckich i oczywiście nie wystarczyło. Lot dla dwóch osób dorosłych z małym dzieckiem na trasie Gdańsk – Larnaka oraz Larnaka – Gdańsk z bagażem rejestrowanym kosztował ok. 2 500 zł. Za noclegi w centrum Larnaki (w apartamencie prywatnym) zapłaciłem € 425. Wynajem samochodu kosztował € 132. Zakładaliśmy dzienny budżet na poziomie € 100 na dzień ale ostatecznie wyszło ok. € 130 – nie licząc kosztów wynajmu samochodu. Łącznie wydaliśmy w przeliczeniu z różnych walut ok. 9 000 zł.

Dodaj Komentarz