0
pabien 28 kwietnia 2022 20:44
Koledzy rysują imponujace kreski na niebie i to w klasie C. Postanowiłem być gorszy, ale też coś narysować. Same kreski są takie zwyczajne, ale za to podróż multimodalna, bo i pociągiem, którym już kiedyś jechalem na wybory, i autobusem.


kreski.png



Jeśli chodzi o kolejność lotow, wyglada ona następująco: WMI-KSC, BTS-SOF RT, VIE-KRK-WAW

Kreski zostały zakupione, choć może lepszym słowem jest zarezerwowane wczoraj rano, kiedy nie było jasne czy kontrolerzy będą pracować czy nie. Tę ostatnią, najdroższą ze wszystkich kupiłem trochę z myślą, że jej nie polecę.

Podróż jest zastępcza, bowiem miałem lecieć do Indii. Zmieniono mi dni wylotu, więc bilet stał się elastyczny, jednak kiedy poczytałem jak tam się kupuje kartę SIM, zobaczyłem prognozę pogody: 42 stopnie i słońce bez chmurki, zdałem sobie sprawę, że kupienie biletu na pociąg może być nie mniej skomplikowane niż zakup karty SIM, uznałem, że do Indii udam się innym razem. Niestety w związku z tą rezygnacją przepadła mi darmowa wiza. Trudno.

Pomyślałem, że w zamian pojadę do Uzbekistanu. Bilety z BUD były cały czas w bardzo przyzwoitej cenie, a przewoźnikiem była dobra turecka linia. Jednak ja bardziej chcę jechać do Tadżykistanu niż do Uzbekistanu, a na razie wydaje się, że lądowe granice są zamknięte. Poczekam do wakacji, może coś się zmieni.

Jest jeszcze jedna przyczyna rezygnacji z bardziej ambitnych celów - wolę być w domu 5 maja.

W tej sytuacji niezbędne było stworzenie jakiegoś planu B, którym na pewno nie mogło być spędzanie dlugoego weekendu na placu Zbawiciela

Planowałem nawet, że pojadę gdzieś samochodem. Kuszą mnie pomniki wschodniej Chorwacji, ale paliwo drogie, kasa idzie do Rosjan (zakładam, prawidłowo, ale jednak nie popieram tego sposobu myślenia zresztą rozważania na ten temat snułem już lata temu: czy-durno-latanie-to-zlo,18,133803&p=1134426&hilit=czy+durnolatanie#p1134426 , że samolot poleciałby beze mnie, więc w ten sposób prawie nie zużywam dodatkowego paliwa), więc opcja samochodowa odpadła.

W innych okolicznościach pojechałbym do Ukrainy, zwłaszcza że w zeszłym roku przez nasze zmiany regulacji covidowych nie odwiedziłem ługańskiej obłasti ani nie pojechałem po raz drugi do Mariupola, niestety okrutna wojna wywołana przez kraj, który oprócz ropy gazu i broni jądrowej oraz propagandy tworzącej rzeczywistość alternatywną, nie ma światu nic do zaoferowania.

W grę wchodziły interior węgierski i Bałkany lub powtórka wielkanocnej Turcji (napiszę o niej kiedyś). Próbowałem jakoś to zorganizować tak, żeby nie jechać na samolot na 6:30. Sofia świetnie do tego planu pasowała, zwłaszcza że ostatni raz byłem tam z 6 lat temu.Wczoraj zdałem sobie sprawę, że popełniłem falstart z relacją, ale teraz już jestem on track.

Niestety zaczęło się od małego fakapu. W skycash zauwazylem, że mogę kupić bilet za 17.10 lub 20 zł. Wybrałem ten tańszy zapominając, że muszę dopłacić 3,40 za bilet miejski. Strata co prawda 50 gr, ale czuję się równie głupio jak wtedy, gdy zapominam o quidco kupując bilet LO (czyli prawie zawsze)

Podróż zaczynam tak jak ostatnie dwa, jakże pouczające, styczniowe wyjazdy do Kijowa - na Dworcu Gdańskim, w pociągu do Działdowa.

Niestety, sprawa zdjęcia jest skomplikowana, bowiem na kolei nowości mają się jak nowości na kolei i nie działają, więc wyświetlacz wygląda tak:

Image

Są też komunikaty głosowe, lekko pocięte Ten od mojego pociągu brzmiał "owo wjedzie na tor pierwszy przy peronie trzecim"

LF w pociągu wynosi z 80% w tym rowerów chyba ze 100, pierwszy raz jadę tak wypełnionym pociągiem tej relacji, choć zdaję sobie sprawę, że w godzinach porannych dojazdów do pracy i popołudniowych powrotów mogą one być całkiem pełne

Image

Kurnik też jak to kurnik - nieprzewidywalny, a w zasadzie to trochę przewidywalny, ponieważ akurat nie ma wielu lotów jednocześnie, przejście przez security zajęło mi jakieś 3 minuty. W niedzielę było to minut 30.

Zawsze w takich chwilach odczuwa się żal, że nie nie pojechało się następnym pociągiem, zwłaszcza że Modlin nie ma salonu, więc na czas oczekiwania pozostaje biały Żywiec za 8 zł (lub dla desperatów desperados za 9) Edit: a Warka i Kurewskie to nawet za 7 są


Image

Siedzę sobie w tym kurniku i właśnie zauważyłem, że trochę bardzo sobie skomplikowałem ten wyjazd, godzinę po locie do Koszyc jest samolot do Burgas. No cóż, bywaNo i mamy tutejszą normę, sytuacja zmienia się dynamicznie

G. 10 i g. 11

Image

Image

Lot do Koszyc wydaje sie mieć LF zbliżony do 100% - kolejka tak dluga jak na lot na Teneryfę.

I taki faktycznie ma. Ja na szczęście lecę w ichniej klasie Image CLotnisko w Koszycach jest całkiem niewielkie, ale dojeżdża do niego miejski autobus. Problem w tym, że nie wtedy gdy trzeba(przylot przed 13 autobus 14:19). Można wziąć taxi za 20 EUR WTF, bolta lub udać się na piechotę do tramwaju. Droga jest malownicza

Image

Image

ale w nagrodę po chwili ukazuje się tramwaj R1 jadący prosto pod Doubletree

Image

Porą na 2 lifehacki

Należy iść tak jak nakazuje logika nie google maps

Aby zaoszczędzić 50 centów można kupić bilet w automacie na lotnisku

A tramwaj ma po drodze przystanek Janosikowy

ImageJeśli chodzi o Koszyce to mają przynajmniej jedną rzecz wspaniałą.

Jest to mozaika/płaskorzeźba w samym centrum.

Image

Łazienka w moim pokoju w sumie też jest niczego sobie

Image

Przystanki po janosikowym zresztą również są fajne

ImageWkrótce po zameldowaniu w hotelu poszedłem na dworzec odebrać @horacy19 , który wczoraj wieczorem powiedział mi, że wybrałby się do Koszyc

Podziewialiśmy kwitnące drzewa poszukując słowackiej karczmy.

Image

To co znaleźliśmy wyglądało z zewnątrz bardzo dobrze, w środku okazało się być barem z kratami. Podawanymi w kuflach.

Image

Po wypiciu dwóch piw wybraliśmy się na objazd Lunika IX - nie czuję się z tym komfortowo, wolałbym tam się przejść. Niż przejechać dookoła. Jest inaczej, jest fascynująco. Zdjęć nie będzie, bo uznałem, że nie wypada ich robić.

Taksówkarz był mocno zdziwiony, że wiemy co to jest Lunik IX i nie chciał przyjąć do wiadomości, że jest to pierwsze miejsce, które kojarzy nam się z Koszycami

Później poprosiliśmy taksówkarza, aby zabrał nas do jakiejś lokalnej mordowni, ale chcieliśmy żeby było tam i jedzenie. W rezultacie trafiliśmy do słowackiej restauracji, ze wszystkim co się ze Słowacją kojarzy, ładnie podane w umiarkowanych cenach. Miejsce zdecydowanie godne polecenia

Stará sýpka
https://maps.app.goo.gl/xaDK1CHBeUEcyLif7

Muszę kończyć, bo Porą wrócić do sauny

.Okazuje się, że jednak nie tylko na Luniku jest inaczej, ale jednak to Południe (od Polski), więc zgodnie z suską logiką takie lokalne owoce nie dziwią

Image

Ale sposób ubierania już tak

Image

I fajne lokomotywy mają

ImagePo analizie odchodów na stacji w Koszycach i dla mnie przyjemnej, dla @horacy19 mniej ze względu na spóźnienie na przesiadkę, Bratysława od razu pokazuje swoją koprofilską stronę

Image

Nie należy się tym jednak przejmować, to wyglądające na nijakie miasto ma do zaoferowania kilka miejsc niezwykle interesujących. Na dodatek na część z nich można się natknąć w trakcie spacerku z dworca do centrum. To radii i politechnika, chętnie je sobie obejrzałem po raz kolejny. Ciekawe czy trafię pod hotel Kijów?

Image

Image

Skoro jestem na Słowacji to muszą być i laski. Tym razem znalazlem film o jakiejś siłacze

ImageTrafiłem pod hotel Kijów. Po drodze były czerstwe langosze

Image

ale to wszyscy znają. Uterak to jednak dla mnie nowość

Image

A jadąc na lotnisko mija się zimny stadion.

Image

Samo lotnisko poznałem 2 tygodnie temu. Jest ok, nie przeskalowane ze sprawną obsługą i takim widokiem z salonu

Image

A przy boardingu widać, że lecę do trochę innego świata. Od razu dostrzegłem Pana ze złotym zębem, teraz patrzę i ma ich przynajmniej dwa. Zdjęć oczywiście nie będzie

Wrracając jeszcze do Słowacji to Zaskoczeniem dla mnie był widok pijanych i to bardzo ludzi. Jedni ledwo trzymali się na nogach inni darli przeraźliwie, a to wszystko onrelatuwnie wczesnej porze. W okolicach północy @horacy19 widział uczestników wesela 15 po północy byli w stanie skrajnego zużycia.

Dziś w Bratysławie widziałem trójkę panów w różnym wieku, którzy przed 19 byli pijani do nieprzytomności. Jakoś nie znałem Słowaków od tej strony. No i to wczesne kończenie też jest trochę zaskakujące. Z drugiej strony na Googlach można znaleźć piwiarnię w Koszycach, która jest czynna od trzynastejDo Sofii przyleciałem w nocy uznałem, że nie będę jechał do miasta, a przenocuję w Ibisie przy lotnisku. Nie był jakiś dramatycznie drogi, a okazało się, że oferuje podwózkę w dwie strony. W drodze tam przyjechał busik, n lotnisko zamówili taksę i dali voucher.

Przy okazji w hotelu zauważyłem, że mają tu dość specyficzne ministerstwo: naturyzmu.

Image

Ale dość tych praktycznych informacji (poza tą, że bilet dzienny kosztuje 4 lwy i nie działa na bramkach metra)

W końcu w trakcie zastępczej podróży jestem u naszych zastępczych bratanków - bo Węgrów się pewnie wstydzimy (0 nie, ale HWD0), a Bułgarzy razem z nami zostali odcięci od ruskiego gazu - co moim zdaniem świadczy o podobnej słabości państwa, bo tacy Czesi wymierzyli Rosji potężny policzek niedawno, a nikt ich nie odcina i mogą to spokojnie sami zrobić.

Bułgaria to kraj odrębny. Niby w Unii, ale tę Unię tu widać wybiórczo. I to robi jeszcze większy kontrast.

Sofia z pozoru nie jest tak pociągająca jak sąsiednie stolice, ale kiedy się po niej trochę pochodzi sytuacja się zmienia. I chce się więcej.

Bo gdzie indziej wchodzi się do prawnika przez reklamę klubu ze striptizem?

Image


Albo gdzie odpowiednik pażskich cipek jest prezentowany tak?

Image

Mam jeszcze trochę zdjęć, ale nie wszystkie się nadają, uporządkuję je i wrzucę jutro wieczorem.

Na razie mogę powiedzieć, że Sofia burzy suskie wyobrażenie o południu. Wyszedłem w koszuli musiałem wrócić pi softszel, okazało się, że to za mało i wróciłem po puchówkę. Wszystko to niestety od francuskich miłośników faszyzmu.

Na następnej wycieczce będą już opisane stosownie, tak jak zrobiłem z plecaczkiem. Polecam podobne działania każdemu

ImageWczoraj wypatrzyłem kilka miejsc do odwiedzenia dziś postanowiłem się tam wybrać, a także poszukać czegoś nowego.
Obejrzałem trzonolinowiec i to co zastałem po drodze, np księgarnię paser czy pijących kawę nieświadomych, że o ok nich dzieją się rzeczy dramatyczne

Image

Image

Image

Image

Nawinął się jeszcze jakiś design pewnie klubu nocnego z lat 90tych

Image

Potem poszedłem do metra i pojechałem na Wardar, bo nazwa mi pasowała.

Niby nic wielkiego tam nie znalazłem, ale sklepowy horror vacui, design skrzynek czy napis z nazwą biblioteki warte były uwagi. Poza tym okazało się, że jedzie stamtąd tramwaj do Witoszy, gdzie chciałem się znaleźć

A i sam tramwaj był ciekawy. Dodatkowo znalazłem dość ciekawy miks kursow: rysunek, śpiew, gitara, matematyka
Image

Image Image Image ImageCzas w tej opowieści od wczoraj nie przebiega liniowo, skoro już zaczął to kusi aby robić kolejne pętelki.

Do zwiedzania Sofii jeszcze wrócę, będą zdjęcia, będzie o UE i zębach, ale na razie kilka słów o powrocie z kraju zastępczych bratanków.

Lot do Sofii i powrót miały ze sobą mało wspólnego. Ten sam samolot w zasadzie.

O ile przylot był do terminalu 2 - tego dalszego od Ibisa, to powrót był z terminalu 1, tego który nie znajduje się przy wyjściu z metra. Na szczęście szybko pojawił się autobus, więc przemieszczenie zajęło ok 10 min.

Terminal 1 to obiekt duchologiczny. Zapewne stary budynek sofijskiego lotniska, meble, wykładziny maja ze 30 lat. Salonik wyglada podobnie, zapomniałem zrobić zdjęcia, ale mam film. Niestety bez logo lotniska

https://youtube.com/shorts/aTjZ5qEhTkA?feature=share

W samolocie też było inaczej. O ile tam lot był bezmaseczkowy. Przy powrocie zakrycie twarzy było wymagane. Tym którzy nie meli załoga rozdawała maski (w Wizzie, za darmo!)

Inaczej też było za oknem. W tamtą stronę ciemno, z powrotem widoki spektakularne.

Najpierw Sofia z góry - udało mi sie zidentyfikować miejsca w których przed chwilą byłem - tu nie mam dokumentacji.

Potem Balaton w całej okazałości

Image

a na koniec efektowna buzia przechodząca tuż obok

Image

Image

Na miejscu zatrzymałem się w hotelu Matysiak, tym od wina, które piłem po drodze z Koszyc. Ono było za 4 EUR, ale tu sprzedają również brandy za 120

Image

Skoro już opowiadam o Pressburgu - nazwę przypomniał mi napotkany plakat zapowiadający fedtiwal punkowy jeszcze z zeszłego roku - swoją drogą punk po Słowacku to musi być niezapomniane doświadczenie

Image

da się zauważyć nowszy dopisek na tej kartce.

Dobra, skoro już tu jestem to kilka słów o wieczorze. Pomyślałem, że skocze na piwo. Było ok 22, a tu się większość miejsc o tej porze zamyka. Znalazlem jednak coś o nazwie Fabrika the beer pub. Poszedłem no i koszmar normalnie. Spodziewałem się jakiejś gospody, a tu nowe świecące jak akwarium coś, obok the loft hotel. Po fabryce ani śladu oczywiście. To unowocześnienie się Słowaków jest lekko irytujące, własna (choć może jednak Czeska) kultura jest w odwrocie.

Na szczęście obok był the Dungeon Pub, a w środku miło, normalnie i sympatycznie, choć średnia wieku to było pewnie tak 21 lat

W ofercie m.in 3 rodzaje absyntu w tym hardkory, a na podłodze piesio

Image

Image










Image

Skoro już opowieść powędrowała na takie tematy wypada coś napisać o jej tytułowej bohaterce. Tu było ciężko, bo w centrum Sofii lokale oferują dania rozlicznych kuchni, ale jedzenie miejscowe można dostać głównie w drogich, przestylizowanych przybytkach dla turystów. Ja takie zwykle omijam szerokim łukiem.

Jednak ten był w tak eleganckim budynku


Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

oskiboski 30 kwietnia 2022 17:08 Odpowiedz
@pabien Ja Ci mówiłem już,że ten biały żywiec powinien być oznaczony Fly4free poleca :D i odpalać nam 10% za promocję