Pomysł na wyjazd do Czarnogóry pojawił się w październiku. Bilety na termin zahaczający 11 listopada za 78 zł – bierę! Ponieważ dawno nigdzie nie byłem sam, ten kierunek wydawał się idealny na taką samotną wyprawę. W Czarnogórze byłem już wcześniej 2 razy – w 2012 i 2017 roku. Aby uzmysłowić sobie jakie teraz mamy możliwości podróżowania wspomnę tylko podróż w 2012 roku – aby dostać się do Czarnogóry musiałem wtedy lecieć z Modlina do Charleroi, następnie stamtąd lot do Belgradu, i z Belgradu nocny pociąg do Baru. Chociaż przejazd pociągiem Belgrad – Bar to atrakcja sama w sobie, to kosztowo i czasowo nie ma porównania. Frekwencja na locie Kraków – Podgorica na oko coś koło 95 %. Szczęśliwie odlot odbył się o czasie, co nie było takie oczywiste – przez mgłę w Krakowie niektóre z ostatnich lotów Ryanaira dzień wcześniej zostały przekierowane do Katowic, a co za tym idzie odloty pierwszych rejsów również odbyły się z Katowic. Na szczęście samolot do Podgoricy wystartował planowo, mimo że też było mgliście, i po trwającym godzinę i 20 minut locie wylądowałem stolicy Czarnogóry. Początkowo planowałem poruszać się transportem publicznym, jednak bo sprawdzeniu śmiesznie niskich cen wynajmu zdecydowałem się na wynajem samochodu. Zdecydowałem się na wypożyczalnię Green Motion za pośrednictwem strony carflexi.com, czyli „siostrzanej” strony economycarrentals, różniącej się od oryginału tym, że od razu widać jaka wypożyczalnia będzie obsługiwać wynajem, a nie dopiero po rezerwacji. Całkowita cena za 4 dni wyniosła niespełna 25 euro! Ubezpieczenie składu własnego zakupiłem wcześniej na icarhireinsurance.com – 2 lata wcześniej w Macedonii musiałem skorzystać i nie było żadnego problemu. Na lotnisku szybkie przejście kontroli paszportowej, później jeszcze szybkie zerknięcie na certyfikat ze szczepienia i można udać się do biura firmy Green Motion, które mieście się w hali przylotów. Byłem tam jako pierwszy i po krótkich formalnościach byłem już na parkingu odbierając mój samochód. Standardowo zaproponowano mi ubezpieczenie a także urządzenie do internetu, jednak nie skorzystałem gdyż miałem zgrane mapy offline z google i to mi w zupełności wystarczało. Zawsze w wypożyczalniach wybieram najtańszy model, tym razem otrzymałem Skodę Fabię o przebiegu 30 tysięcy kilometrów. Starałem się dokładnie sprawdzić auto pod kątem uszkodzeń, Pan który mi wydawał auto mówił że nawet za bardzo i że jak nie zrobię czegoś większego to luz.
Po odebraniu samochodu udałem się w stronę punktu widokowego w okolicy Rijeka Crnojevica, czyli jednego z pocztówkowych widoków w Czarnogórze. Rijeka Crnojevica to zarówno nazwa rzeki, jak i największej miejscowości nad nią położone. Z racji wcześniej godziny wylotu byłem bez śniadania, więc po drodze w pierwszej napotkanej Pekarze zakupiłem bałkański śniadaniowy zestaw obowiązkowy, czyli burek plus jogurt. Skonsumowałem to w fajnych okolicznościach po przyjeździe na miejsce. Droga jest dość wąską i kręta, ruch jest jednak znikomy. Zaparkować samochód można koło niewielkiego hoteliku, który wyglądał na zamknięty o tej porze roku. Widoki robią wrażenie, dookoła panuje spokój – zero innych turystów, tylko co jakiś czas przejedzie autem ktoś miejscowy. Przeszedłem się kilkaset metrów robiąc masę zdjęć. Temperatura oscylowała w okolicach 15 stopni. Jeden minus – ktoś w taki wspaniałym miejscu zrobił sobie dzikie wysypisko śmieci – pod tym względem przed tym rejonem jeszcze masa pracy. Po powrocie do samochodu udałem się bardzo wąską lecz asfaltową drogą jeszcze wyżej, aby z takiej perspektywy zobaczyć to słynne rzeczne zakole. W oddali widać Jezioro Szkoderskie.
Po dłuższej chwili relaksu ponownie wsiadłem w samochód i pojechałem w kierunku monasteru Ostrog, czyli klasztoru spektakularnie usytuowanego u podnóża pionowej skały. Po drodze zatrzymałem się na parkingu restauracji przy hotelu Sokoline, skąd jest fajny widok w dół w dolinę Zeta, a także z oddali u góry widać monastyr będący celem mojej wędrówki.
Samochodem można podjechać praktycznie pod sam klasztor, parking jest darmowy. Sam klasztor składa się z dwóch części – położonej niżej nowszej części mieszkalno – gospodarczej oraz powyżej ze starszej cerkwi. Aby wejść do cerkwi trzeba się mocno schylić, gdyż wejście ma wysokość maksymalnie 1, 20 m. W środku znajdują się ciekawe freski, jednak nie można wykonywać zdjęć nawet bez lampy czego pilnuje znajdujący się tan mnich. Jest to miejsce szczególnego kultu Świętego Bazylego, modlitwa przy jego relikwiach ma mieć moc uzdrawiania ciężko chorych
Po spędzeniu kilkudziesięciu minut na terenie obiektu ruszam dalej, w stronę gór Durmitor. Widoki robią się coraz ciekawsze, momentami przypominają widoki z naszych Tatr, a momentami ma się wrażenie że jedzie się przez jakiś step. Rejon ten słynie z dużej ilości jezior polodowcowych, których jest tu kilkanaście. Nocleg zaplanowany mam w miejscowości Żabijak, jednak z racji tego że udało się przejechać w dobrym czasie i zostało jeszcze trochę do zachodu słońca pędzę dalej, do słynnego mostu na rzece Tara. Most ten jest ciekawy z racji jego wysokości (175 metrów do lustra wody!) jak i z faktu że konstrukcja mostu tworzy łuk. To cud techniki, który w momencie budowy był najwyższym tego typu obiektem w Europie. W okolicy mostu znajdują się tyrolki o różnej długości. W sezonie letnim bardzo popularny jest rafting na rzece Tara – jest to jeden z najgłębszych kanionów na świecie, z wysokością do 1300 metrów! Od strony Zabijaka jest trochę infrastruktury, m.in. stragany z pamiątkami i lokalnymi specjałami. Znajdują się też pomniki i tablice związany z prokomunistyczną partyzantką.
Po odebraniu samochodu udałem się w stronę punktu widokowego w okolicy Rijeka Crnojevica, czyli jednego z pocztówkowych widoków w Czarnogórze. Rijeka Crnojevica to zarówno nazwa rzeki, jak i największej miejscowości nad nią położone. Z racji wcześniej godziny wylotu byłem bez śniadania, więc po drodze w pierwszej napotkanej Pekarze zakupiłem bałkański śniadaniowy zestaw obowiązkowy, czyli burek plus jogurt. Skonsumowałem to w fajnych okolicznościach po przyjeździe na miejsce. Droga jest dość wąską i kręta, ruch jest jednak znikomy. Zaparkować samochód można koło niewielkiego hoteliku, który wyglądał na zamknięty o tej porze roku. Widoki robią wrażenie, dookoła panuje spokój – zero innych turystów, tylko co jakiś czas przejedzie autem ktoś miejscowy. Przeszedłem się kilkaset metrów robiąc masę zdjęć. Temperatura oscylowała w okolicach 15 stopni. Jeden minus – ktoś w taki wspaniałym miejscu zrobił sobie dzikie wysypisko śmieci – pod tym względem przed tym rejonem jeszcze masa pracy. Po powrocie do samochodu udałem się bardzo wąską lecz asfaltową drogą jeszcze wyżej, aby z takiej perspektywy zobaczyć to słynne rzeczne zakole. W oddali widać Jezioro Szkoderskie.
Po dłuższej chwili relaksu ponownie wsiadłem w samochód i pojechałem w kierunku monasteru Ostrog, czyli klasztoru spektakularnie usytuowanego u podnóża pionowej skały. Po drodze zatrzymałem się na parkingu restauracji przy hotelu Sokoline, skąd jest fajny widok w dół w dolinę Zeta, a także z oddali u góry widać monastyr będący celem mojej wędrówki.
Samochodem można podjechać praktycznie pod sam klasztor, parking jest darmowy. Sam klasztor składa się z dwóch części – położonej niżej nowszej części mieszkalno – gospodarczej oraz powyżej ze starszej cerkwi. Aby wejść do cerkwi trzeba się mocno schylić, gdyż wejście ma wysokość maksymalnie 1, 20 m. W środku znajdują się ciekawe freski, jednak nie można wykonywać zdjęć nawet bez lampy czego pilnuje znajdujący się tan mnich. Jest to miejsce szczególnego kultu Świętego Bazylego, modlitwa przy jego relikwiach ma mieć moc uzdrawiania ciężko chorych
Po spędzeniu kilkudziesięciu minut na terenie obiektu ruszam dalej, w stronę gór Durmitor. Widoki robią się coraz ciekawsze, momentami przypominają widoki z naszych Tatr, a momentami ma się wrażenie że jedzie się przez jakiś step. Rejon ten słynie z dużej ilości jezior polodowcowych, których jest tu kilkanaście. Nocleg zaplanowany mam w miejscowości Żabijak, jednak z racji tego że udało się przejechać w dobrym czasie i zostało jeszcze trochę do zachodu słońca pędzę dalej, do słynnego mostu na rzece Tara. Most ten jest ciekawy z racji jego wysokości (175 metrów do lustra wody!) jak i z faktu że konstrukcja mostu tworzy łuk. To cud techniki, który w momencie budowy był najwyższym tego typu obiektem w Europie. W okolicy mostu znajdują się tyrolki o różnej długości. W sezonie letnim bardzo popularny jest rafting na rzece Tara – jest to jeden z najgłębszych kanionów na świecie, z wysokością do 1300 metrów! Od strony Zabijaka jest trochę infrastruktury, m.in. stragany z pamiątkami i lokalnymi specjałami. Znajdują się też pomniki i tablice związany z prokomunistyczną partyzantką.