0
cart 11 października 2021 13:48
Image

Z góry zawsze lepiej widać. Ktoś mnie ostrzega, żeby nie iść bo tak wieje. Kiwam z politowaniem i sobie myślę, że co ja nie wejdę!?

Image

Na końcu nagroda - klify.

Image

Na powrocie tak się napatrzyłem na Kalsoy, że coraz bardziej byłem przekonany by tam jechać nastepnego dnia. W planie miałem trekking na Dragarnir. Stwierdziłem, że decyzję podejmę wieczorem na trzeźwo przy piwku ;-)

Image

Image

Image

Jadę szukać piwka, bo już po 15. Ruszyłem najpierw w stronę zatoki Skálabotnur, gdzie odbyła się 3 tygodnie temu rzeź delfinów. Śladu nie było. Cisza i spokój jakby nigdy się nic nie wydarzyło.
Obok na stacji mogę zjeść w końcu jakiś posiłek - burger za 60 zł był bardzo smaczny.

Jadę dalej do Leirvik.

Image

Image

Image

Image

W Leirvik jest sklep alkoholowy. I nawet otwarty. I nawet mieli North Atlantic IPA! Pytam się ile kosztuje, a pani mówi, że 45 zł. Chyba mi szczęka spadła do podłogi, bo pani zaraz powiedziała, że za 6 sztuk :). Uff, w takim razie cena akceptowalna, nawet za 0,33l butelki. Zbieram szczękę, płacę i wracam do mojego miejsca noclegowego.

Pogoda na następny dzień zapowiadała się słoneczna. Oby tym razem prognoza się sprawdziła. Po spożyciu 3 butelek stwierdziłem jednak, że płacenie 580 DKK za trekking na Dragarnir + kolejną stówkę za tunele jest bez sensu i pojadę na Kalsoy. Nie chciało mi się też iść 5-6h trekkingu. W środy poza sezonem prom odpływa także o 10 rano (w pozostałe dni o 8), więc mogłem sobie wyjechać na spokojnie po świcie zamiast się zrywać o 6.A piwko naprawdę bardzo dobre.Czas na Kalsoy. Od rana piękna pogoda i słoneczko. Temperatura przez mój pobyt oscylowała w okolicach 10-12 stopni, więc idealnie na trekkingi.
Do Klaksvik dojeżdżam po ponad godzinie jazdy i jestem pierwszy w kolejce do promu, staję już o 8:30 na 1.5h przed. Wolałem nie ryzykować braku miejsca. Czas szybko zlatuje na kawie z pobliskiej stacji i oglądaniu portu. Wjeżdżając na prom, płacę 180 DKK (huh, sporo), mając nadzieję, że to cena w 2 strony. Kilka samochodów niestety nie znalazło miejsca na promie...
Prom płynie tylko 15 minut. Wyjeżdżam pierwszy i pruję od razu na koniec, żeby mieć latarnię i szlak dla siebie.

Szlak jest dość błotnisty i zaliczam poślizg 2 razy. Na początku Kalsoy nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, ale tam ten czubek tej wyspy to jest prawdziwy kosmos. Szczególnie w pięknej pogodzie.

Image

Słowa są zbędne, lepiej pooglądać zdjęcia ;-)

Image

Image

Można znowu dostrzec Olbrzyma i Wiedźmę:

Image

Image

Image

A tutaj latarnia:

Image

Chodzę sobie po kilku szlakach tutaj, do różnych punktów widokowych.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na skraju po prawej widać Gjogv, gdzie byłem wczoraj.

Image

Wracam powoli. Najpierw zaglądam do Mikladalur obejrzeć syrenkę. Stoi sobie w pięknych okolicznościach przyrody

Image

Image

Image

Image

Z powrotem do promu są jeszcze jakieś wymarłe miejscowości, więcej jak zwykle widać owiec niż ludzi.

Image

Dojeżdżam do promu, czeka już kilka samochodów, ale jest jeszcze prawie 2h. Jest tu krótki szlak do pobliskiej latarni, a ja knuję jak tu jeszcze wejść na widoczny pośrodku tego zdjęcia Klakkur.

Image

Warto jednak czasami się odwrócić by złapać takie momenty...

Image

O 16 byłem w Klaksvik i od razu pojechałem jak najdalej się da pod Klakkur. Idę na kolejny trek. Widoczki znowu piękne, po prawej stronie zostawiam Klaksvik.

Image

Jestem w połowie drogi. Tutaj widać dokładnie wulkaniczne pochodzenie wysp.

Image

Jak tu nie odpocząć w takich okolicznościach przyrody? :)

Image

Image

Widok na Kalsoy:

Image

Image

No i widok z góry. Coś wspaniałego!! Moje 18mm niestety za wąskie by wszystko objąć. Przed nami Kunoy, po lewej Kalsoy, po prawej Borðoy

Image

Owcy też się spodobało :D

Image

Jestem zmęczony. Wracam powoli, bo jeszcze czeka mnie długa jazda do noclegowni.

Image

Co za dzień!!!hehe. @pabien ja pochodzę z Lublina i do Kraśnika to ja rowerem jeździłem za młodu. A i w Zawichoście byłem :DTeż nie ma tego szlaku...W przedostatni dzień prognozy niestety były niezbyt dobre. Rano ciężkie chmury, a od południa miało mocno padać. No nic, może się coś poprawi. Jadę z powrotem do Klaksvik przez 1.5h i chciałem dotrzeć do najdalszych miejsc, gdzie da się dotrzeć bez promu. Chciałem też zrobić trek z Viðareiði.

Od rana oglądam Klakkur z wyspy Borðoy, na północ od Klaksvik.

Image

Tutaj widać groblę na Kunoy, która jest moim następnym celem.

Image

Widok na Kalsoy i Klakkur z zachodniego brzegu Kunoy:

Image

I jeszcze przesmyk pomiędzy Klakkur i Kunoy:

Image

Image

Jadę do Múli. Końcówka to już szutr. Jest tu wioska na kilka domów, ale opuszczona kilkanaście lat temu. Jest tu krótki szlak do kanionu i piękne widoki na Malinsfjall:

Image

Image

W końcu dojeżdżam do Viðareiði skąd miałem rozpocząć trekking. Niestety zaczęło mocno padać. Oglądam kościółek i cmentarz. Na zdjęciu tego nie widać, ale padało...

Image

A tam miałem iść:

Image

Czekam ponad godzinę, ale niestety nie przestaje padać. Decyduję się wracać do hotelu, pomimo, że dopiero jest 12. Prognozy fatalne.
Jeszcze widok na Hattarvik:

Image

I tam gdzie miałem wejść:


Dodaj Komentarz

Komentarze (21)

sudoku 12 października 2021 12:08 Odpowiedz
Wyspy Owcze chodzą za mną od dawna.Te zdjęcia motywują do podjęcia decyzji o pojechaniu tam w końcu, żeby się za mną tak nie wlokły.
booboozb 12 października 2021 17:08 Odpowiedz
Quote:Miałem w garści bilety do Belgradu, ale po lekturze forum i zachęcie @BooBooZB, zdecydowałem, że ostatni tydzień września spędzę na Wyspach Owczych.I to rozumiem! Kapitalne zdjęcia, co tylko potwierdzają prawidłową decyzję. Czekamy na ciąg dalszy. ;)
jaco027 12 października 2021 17:08 Odpowiedz
Relacja i foty swietne. I ++ za ten BLL - ze srodkowej Jutlandi wycisnales 120% normy i to w pare godzin :-)
j-a 12 października 2021 23:08 Odpowiedz
Super widoki. Też miałem pomysł na Faroe I., ale po zobaczeniu tej ich corocznej rzezi delfinów na razie mi przeszło :(
booboozb 12 października 2021 23:08 Odpowiedz
@j_a każdy ma własne zdanie, ale nie polecam patrzeć na grind zero-jedynkowo. To poniżej nie jest copy-pastą, tylko moimi słowami:1)grindwale nie są stricte delfinami, a z rodziny delfinowatych,2)wszyscy wiemy, gdzie na mapie są Wyspy Owcze. Ci ludzie jedzą to, co mają, jeśli chodzi o świeżą żywność. Mięso grindwali jest rozprowadzane do lokalnej ludności, a nie na eksport.3)Grindwale zabijane są wyłącznie przez wykwalifikowanych ku temu ludzi specjalistycznym sprzętem.4)Rocznie zabijany jest mniej niż promil populacji.5)Grindwale wiodą szczęśliwe życie, a w niewoli są przez ostatnie 5-10 minut życia. A jak z naszymi krówkami i kurczaczkami?6)Tak, cała zatoka jest we krwi. Nie budzi to dobrych skojarzeń.7)Nie jest to żaden rytualny mord delfinów i namaszczenie młodych Farerczyków. Poluje się wówczas, gdy są blisko archipelagu.Proszę sobie wyrobić własne zdanie i nie łykać wyłącznie clickbajtowych nagłówków. A najlepiej samemu polecieć na Wyspy Owcze.p.s. @cart Sory za wbicie w relację. Jak coś - można usunąć.
cart 12 października 2021 23:08 Odpowiedz
Co by nie mówić to w tym roku to przegięli. Na pewno zaszlachtowali dużo więcej niż było im potrzeba. Oczywiście podjechałem do tej zatoki 3 tygodnie po masakrze i nie było ani śladu niczego.
klapio 13 października 2021 05:08 Odpowiedz
Bez urazy @BooBooZB bo jestem wielkim fanem Twoich relacji z północy ale w mojej opinii rzezi grindwali obronić się nie da. Wystarczającym komentarzem dla mnie jest informacja, że część ciał trafia do utylizacji. @cart jak zawszę super relacja, dokładne opisy i ekstra zdjęcia. Ciekaw jestem całościowego podsumowania co do kosztów bo to chyba jeden z droższych kierunków w Europie :)
booboozb 13 października 2021 12:08 Odpowiedz
Ja się tylko wypowiedziałem, by inni mieli jakkolwiek pogląd na sytuację z drugiej strony. Ten artykuł z gazeta.pl totalnie ukierunkowany słowami "rzeź" i "szlachtowanie", by tylko zwrócić uwagę tych bardziej wrażliwych. Jeśli w tym roku, w grindzie brał udział ktoś nieuprawniony, jest to oczywiście godne potępienia plus liczba grindwali na plaży rzeczywiście duża. Ale bywały lata, że złapano raptem kilkanaście sztuk w całym roku. Tak naprawdę na cały proceder będzie z roku na rok skierowanych jeszcze więcej oczu całego świata, bo odbywa się na otwartej przestrzeni. Wszyscy to mogą zobaczyć. I tyle. Zalecam przejrzeć się temu, co dzieje się w hodowlach na naszym rodzimym podwórku, pod zamkniętym dachem.Kto mnie zna, wie jaki mam stosunek do zwierzaków wszelkiej maści. Pośród grindwali pływałem w zeszłym roku na Islandii kajakiem i to jedno z najbardziej niezwykłych, namacalnych doświadczeń w moim życiu. Ale nie jestem hipokrytą. Rocznie na świecie zabijanych jest 70 miliardów zwierząt. W Polsce 840 milionów samych zwierząt lądowych.Ode mnie EOT. Jeszcze raz sory @cart za ingerencję w relację ;)
j-a 13 października 2021 12:08 Odpowiedz
To nie były grindwale tylko ogromne stado delfinów białobokich. Ponad 1400 sztuk, nie zmieni tego faktu to, że ktoś napisał emocjonalny artykuł. Nie ma co relatywizować wrzucając jakiś cyfry. Coś było jednak nie tak w tej całej sytuacji. Mój entuzjazm do odwiedzenia tego zakątka świata po prostu trochę opadł, tylko tyle. Mam nadzieję, że chociaż wyciągną wnioski na przyszłość. EOT.Oczywiście z niecierpliwością czekam na dalsze zdjęcia i wrażenia.
abelincoln 13 października 2021 17:08 Odpowiedz
75 koron za krafta to nie jest niespotykana cena w supermarkecie w Danii - za sztukę. Więc sześciopak za tyle, to nic tylko zazdrościć. Nawet jeśli to tylko 0,33 :D
cart 13 października 2021 17:08 Odpowiedz
A piwko naprawdę bardzo dobre.
ewaolivka 14 października 2021 12:08 Odpowiedz
Twoje podróże i zdjęcia z nich, ZDJECIA !, są rewelacyjne. I inspirują :) . Dziękuję.
pabien 14 października 2021 17:08 Odpowiedz
Ja też bardzo lubię relacje @cart - oglądam zdjęcia, sam robię znacznie gorsze, więc mogę uznać dane miejsce za niewarte odwidzenia i wyruszyć tam, gdzie @cart nie dotrze np. do Zawichostu, gdzie nie ma żadnego mostu albo do Kraśnika, gdzie podstępni Niemcy jednak oferują 5G Przepraszam za tego offtopa (to wszystko przez Żabkę)
cart 14 października 2021 17:08 Odpowiedz
hehe. @pabien ja pochodzę z Lublina i do Kraśnika to ja rowerem jeździłem za młodu. A i w Zawichoście byłem :D
jaco027 14 października 2021 23:08 Odpowiedz
@cart Swietne foty!Nie wiem jak maps.me ma sie do Alltrails, ale ten ostatni bardzo lubie bo: ma fajna baze i mozna swoje dokonania zarchiwizowac :-) + jest community content i opisy/oceny szlakow. https://www.alltrails.com/explore?b_tl_ ... 2281713852https://www.alltrails.com/explore?b_tl_ ... 52&cc=true
cart 14 października 2021 23:08 Odpowiedz
Też nie ma tego szlaku...
jaco027 16 października 2021 23:08 Odpowiedz
Tak jak mi sie podobalo juz do tej pory, to tymi fotami po prostu mnie....(chcialem napisac weekendowo slowo na zaj...) ale niech bedzie...rozwaliles, Genialne!.
abelincoln 16 października 2021 23:08 Odpowiedz
Stevens Klint jest bardzo ładne, ale po Wyspach Owczych może być lekko rozczarowujące. (Ale, jak to mawiał pan Wołoszański - nie uprzedzajmy faktów)Swoją drogą, jeśli interesują Cię ciekawe krajobrazy, może rzucisz okiem na nieodległą kopalnie kredy w Faxe? (Ale znowu, ładne, nie do końca przepiękne)
j-a 17 października 2021 12:08 Odpowiedz
Jezioro genialne. Tylko dla niego warto pojechać :D
sudoku 17 października 2021 17:08 Odpowiedz
Ale obłęd. Dla zobaczenia takich widoków warto żyć i oczywiście podróżować.@cart Ile czasu idzie się do tego jeziorka?
cart 17 października 2021 17:08 Odpowiedz
Niecałą godzinkę.