Metro też się zmienia. Wprawdzie zniknęły skancerowane plastikowe żetony, ale pozostały panie w budkach przy schodach, dziwne gaśnice i spory tłok ludzi.
Na niektórych stacjach jest już nowoczesność pełną gębą. Elektroniczne wyświetlacze – a fuj. Zdecydowanie wolałem nieco archaiczne metro sprzed kilku lat.
Co ciekawe, niektóre stacje metra są na powierzchni ziemi.
Ukraina to prawdziwie piwna kraina. Podpowiem niewiedzącym, że jest sporo punktów, gdzie można kupić piwo, wino, cydr, czy kwas chlebowy na litry lub … kilogramy. Ceny są raczej niskie, za to sporo trzeba zapłacić za ciekawe przekąski, typu ser, ryby wędzone, czy orzeszki.
Ciekawostka, której w Polsce nigdzie nie widziałem. W supermarkecie można było kupić wielkie kawały mięsa, ponad 30-kilogramowe.
Przy wjeździe do Kijowa są jeszcze pozostałości po polsko-ukraińskim Euro sprzed kilku lat.
Oznakowania wjazdu do Kijowa są diametralnie różne.
Przy drodze widziałem sporo miejsc, gdzie sprzedaje się arbuzy. Zainteresowanie nimi było zerowe.
Na Ukrainie jest dość luźne podejście do przepisów ruchu drogowego. Tutaj samochód stoi na kopercie i nikomu nie przeszkadza. W sumie bardzo rozsądne podejście.
Kwintesencja tłustego jedzenia, tym razem w wydaniu jednej ze światowych sieciówek. Frytki z bekonem i tłustym sosem. Podobno w Polsce to nieosiągalny zestaw.
Osiedla mieszkaniowe w Kijowie to bloki w większości wyższe, niż standardowe polskie dziesięciopiętrowce.
Dziwny widoczek – środek miasta, linia tramwajowa, chodnik tuż przy torach, przez co ludzie prawie ocierają się o przejeżdżający pojazd.
Zdjęcia robione były telefonem, stąd dość mizerna jakość.
Najlepsze jest to , że sprzedaż kodów QR w metrze trwa znacznie dłużej, niż wcześniej żetonów
:)Ot taka innowacja.A na cmentarzu Bajkowa jest także kwatera legionistów polskich z 1920 roku.
QR kody można kupić w paru kioskach stojących przy przystankach trolejbusowych. Można je kupić także na zapas, te z drukarki mają ważność 14 dni od momentu zakupu.
Ja jeszcze gdzieś mam kilkanaście żetonów ,szkoda że już ich nie będzie jak wykorzystać bo dzięki obowiązkowej kwarantannie na powrocie szybko tam nie będziemy .
@Tom Stedd ciekawa relacja i szkoda, ze dopiero teraz natrafilem. Widze, ze lubisz ciezkie tematy cmentarzy i grobow. Ja np. unikam fotografowania takich miejsc, uwazam za zly omen. Widocznie jestem ulepiony z innej gliny…Tom Stedd napisał: to nie mogło się obyć bez wizyt w centrach handlowych, które są na naprawdę wysokim poziomie. Chyba najciekawszym jest Ocean Plaza, z którego niestety nie mam żadnych zdjęć (kto by przypuszczał, że galerie będą „bohaterami” relacji?). Wrażenie robi na pewno wielkie akwarium. Przy wejściu do galerii są bramki wykrywające metal i ochroniarze, którzy ogólnie olewają piszczące co chwile urządzenia i swoje obowiązki. Podobno trzeba podkreślić, że w Ocean Plaza jest jedyny sklep GAP w promieniu wieeeeelu kilometrów (w Polsce nie ma takowego przybytku). Ceny? Skandalicznie wysokie. Zresztą w większości ukraińskich sklepów ceny są o wiele wyższe, niż w ich polskich odpowiednikach, nie mówiąc o zakupach w sieci.Bylem tam tydzien temu, musialem kupic walizke, bo przeladowalem prezentami dla Lokasow i urwala sie raczka. Ceny rzeczywiscie wysokie, ok. 5700 grw za sredniej wielkosci walizke, ale byly i drozsze. Przynajmniej przywiozlem sobie pamiatke.
:DBtw nie wiem co to jest GAP?
Metro też się zmienia. Wprawdzie zniknęły skancerowane plastikowe żetony, ale pozostały panie w budkach przy schodach, dziwne gaśnice i spory tłok ludzi.
Na niektórych stacjach jest już nowoczesność pełną gębą. Elektroniczne wyświetlacze – a fuj. Zdecydowanie wolałem nieco archaiczne metro sprzed kilku lat.
Co ciekawe, niektóre stacje metra są na powierzchni ziemi.
Ukraina to prawdziwie piwna kraina. Podpowiem niewiedzącym, że jest sporo punktów, gdzie można kupić piwo, wino, cydr, czy kwas chlebowy na litry lub … kilogramy. Ceny są raczej niskie, za to sporo trzeba zapłacić za ciekawe przekąski, typu ser, ryby wędzone, czy orzeszki.
Ciekawostka, której w Polsce nigdzie nie widziałem. W supermarkecie można było kupić wielkie kawały mięsa, ponad 30-kilogramowe.
Przy wjeździe do Kijowa są jeszcze pozostałości po polsko-ukraińskim Euro sprzed kilku lat.
Oznakowania wjazdu do Kijowa są diametralnie różne.
Przy drodze widziałem sporo miejsc, gdzie sprzedaje się arbuzy. Zainteresowanie nimi było zerowe.
Na Ukrainie jest dość luźne podejście do przepisów ruchu drogowego. Tutaj samochód stoi na kopercie i nikomu nie przeszkadza. W sumie bardzo rozsądne podejście.
Kwintesencja tłustego jedzenia, tym razem w wydaniu jednej ze światowych sieciówek. Frytki z bekonem i tłustym sosem. Podobno w Polsce to nieosiągalny zestaw.
Osiedla mieszkaniowe w Kijowie to bloki w większości wyższe, niż standardowe polskie dziesięciopiętrowce.
Dziwny widoczek – środek miasta, linia tramwajowa, chodnik tuż przy torach, przez co ludzie prawie ocierają się o przejeżdżający pojazd.
Zdjęcia robione były telefonem, stąd dość mizerna jakość.