0
kalorymetr 25 kwietnia 2021 09:10
Dzień dobry!

Mieszkam w Tajlandii już 4 miesiąc i jak dobrze pójdzie, to pewnie jeszcze troche pomieszkam. Wolny czas staram się wykorzystać na dogłębną eksploracje kraju oraz zapoznanie z kulturą. Tajlandia, to jeden z najpopularniejszych na świecie kierunków turystycznych i pewnie wszystko już zostało opisane i odkryte przez zaprawionych podróżników, ale postanowiłem, że będę w tym temacie od czasu do czasu dokumentował swoje przygody z krainy uśmiechów :)

Planuje wrzucać tutaj małe trip raporty i przeplatać to relacjami z życia w Bangkoku, gdzie mieszkam na codzień.

Mam nadzieje, że uda się pokazać kraj troche ze strony białego turysty, a troche takiego prawie lokalsa.
Chyba pierwszy raz od 50 lat kraj jest praktycznie wolny od przyjezdnych i uważam to za niesamowitą szanse na zobaczenie jaki był kiedyś i co spowodowało, że stał się tak popularny jako kierunek wakacyjny w ostatnich latach.

W pierwszych kilku wpisach będzie niewiele zdjęć - nie planowałem tego wrzucać na forum.

Część 1 - Mój pierwszy raz w Pattaya
Piątek wieczór, niedawno zniesiono zakaz picia alkoholu w lokalach.
Właśnie kończe 4 piwo z poznaną dwa tygodnie wcześniej koleżanką. Siedzimy w ogródku street foodowym niedaleko mojego mieszkania. W głowie pojawia się wspaniała myśl - pojedźmy do Pattayi!!
Koleżanka po niespełna 3 minutach się zgadza, ale zaznacza, że nie ma za dużo pieniędzy i może wydać 1000 baht na całość.
Ok, "sounds good" - odpowiadam i sprawdzam jakie mamy opcje na przejazd jutro rano.
Taxi ok 1k baht - odpada.
Na 12go.asia znajduję przejazdy minivanem po 200 baht, koleżanka mówi, że drogo i kupimy bilety rano na dworcu.
Ok, taxi jako backup w takim razie jak by nie było już miejsc - bardzo zależało mi, żeby pojechać.

Rano pojawiłem się na dworcu pierwszy, ze mną czekało jakies 5 osób i był dosłownie jeden naganiacz na bilety.
Koleżanka po dotarciu kupiła od niego dwa, w cenie 80 baht każdy, rzeczywiście troche taniej. Ja osobiście chciałem jechać dużym autobusem, ale powiedziała, że minivan lepszy.
Jak zapytałem czemu kupuje od naganiacza, to nie wiedziała o co mi chodzi :)

bus.jpg



W sumie odjazd miał być o 9, a czas przejazdu 2 lub 3 godziny jeśli dobrze pamiętam. Niestety jak to bywa w Tajlandi, Twoim czasem nikt się nie przejmuje, wiec czekalismy 30 min az nasz pojazd się zapelni, a po drodze były niezliczone postoje na odbieranie przesyłek, a także na tankowanie. Na stacji benzynowej dostaliśmy 15 min na kawe, jedzenie i toalete :)

pies.jpg


Niestety Tajowie nie przejmują się komfortem współpasażerów i podróż została "uprzyjemniona" radiem, youtubem i niezliczonymi zapachami zabranego jedzenia.

Około 12 docieramy na miejsce, podczas wysiadania, jeden z pasażerów mówi do mnie "Welcome to Pattaya!" - nie wiem co o tym myśleć.

Szybki meldunek w hotelu, wyposażenie minibaru jakiego jeszcze nie widzialem.

hotel.jpg



Po 2 miesiącach Tajlandii w końcu jestem na plaży. Jest za gorąco na wylegiwanie się, więc tylko przechadzam się wzdluż i idę w stronę walking walking street.
W oddali widać dziesiątki zaparkowanych łodzi, które pewnie w sezonie woziły tysiące turystów. Psuje to troche widok.
Na plaży jak i na miescie pustki, wszystko jest pozamykane, w tym też 7/11. Leżaki na plaży oferowane za darmo, jeśli tylko kupie piwo.

Spotykam sporo białych emerytów. W sumie to nie sporo, wydaje się, że stanowią 90% mieszkańcow, trochę czuje się jak w domu spokojnej starości.

plaza.jpg



plaza 2.jpg



plaza 3.jpg


Przechadzam się przez walking street, które jest kompletnie martwe, otwarte jest jedno 7/11 i jest jeden koleś który próbuje wcisnąć nam hash :)

walking street.jpg



gruz.jpg


Na końcu ulicy otwarty jest jeden klimatyzowany lokal, zachodzimy coś zjeść i się ochłodzić, jest poprostu za gorąco.
Nie lubie takich lokali co mają w menu wszystkie możliwe kuchnie świata, ale trudno. W sumie okazało się niezłe i było całkiem tanio jak za tak duże porcje.

jedzenie 1.jpg



jedzenie 2.jpg



Po jedzeniu czas na piwo :)

W jednej z bocznych uliczek znajdujemy pusty i otwarty bar prowadzony przez Francuza i jego dziewczynę. Narzekają na brak turystów, a Pani barmanka zagaduje moja koleżankę i probuje wyczuć czy jest lokalna prostytutka. Dopytuje tez ile płacimy za hotel i jak usłyszała cenę(zawrotne 1000 baht) do odrazu zaproponowała nam pokój nad barem za jedyne 600 baht za dobę, gdzie moim zdaniem normalna cena to jakieś 200.
Może następnym razem - odpowiadam :)

piwo.jpg


Wypijam 3 lub 4 małe piwa i obserwuje lokalną społeczność. Starsi biali ludzie przemykający od baru do baru, witają się ze znudzonymi "masażystkami". Widać, że każdy się dobrze zna :) Od czasu do czasu przemyka białas na skuterze bez kasku - komentuje to niezbyt pochlebnie w strone mojej towarzyszki, nie wiedząc, że miesiąc później będę robił głupsze rzeczy.

Ze względu na wypity alkohol i pogodę, udajemy się na 3 godzinną drzemkę.
Wieczorem wychodzimy ponownie, wyłania się obrzydliwy obraz miasta prostytucji i seksu. Wszędzie widać młode dziewczyny ze starymi prykami, widziałem to Bangkoku i innych częściach Tajlandii, ale nigdy na taką skale, jeśli są tutaj normalni ludzie to giną w natłoku dziewczyn i ich klientów.
Całe miasto to jeden wielki burdel.
Plaża zapełniła się piknikującymi Tajami, a deptak jest teraz pełny "freelancerek" oraz ladybojów. Idziemy zobaczyć walking street wieczorem. Są otwarte 2 kluby gogo, z czego jeden z rosyjskimi dziewczynami, w środku sporo tańczących ludzi pomimo rządowego zakazu.
Wypijamy kilka piw i pora na powrót, mijamy lokale z masażem, ale nie słysze słynnego "masssaaaageeeee?". Obserwują nas bacznie, czuje, jak analizują czy zgarnąłem tą dziewczyne właśnie z ulicy i nagle coś zagadują po tajsku..
Pytam o co chodzi?
Proponują masaż, ciekawa taktyka :)


plaza noc.jpg



Rano łapiemy pierwszy bus i wracamy do Bangkoku w niesamowicie komfortowych warunkach. Jeśli ktoś nie pije i nie korzysta z usług dziewczyn, nie widzę za wiele powodów, aby odwiedzać Pattaye.
Koledzy z pracy opowiadają mi, że przed covidem często wynajmowali tam wille na weekend i pili od piątku do niedzieli - ot wyjazd integracyjny w tajskim stylu :)
Mam nadzieje, że się kiedyś załapię.

bus powrot.jpg

Normalnie, wytłumaczę Ci.
Nigdy tam nie byłem, a dodatkowo po dwóch miesiącach lockdównu chciałem się ruszyć na najbliższą plaże w weekend, bo na tygodniu pracuję.

Rozumiem, że Ty nigdy nie byłeś, magicznie wiedziałeś ze to kiepska destynacja :)

Co do relacji, to proszę przeczytaj wstęp ze zrozumieniem.
m55 napisał:
Byłem już wiele razy w Tajlandii, ale nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby pojechać do Pattayi. Człowiek mieszka w Tajlandii i ma szczęście, że może zwiedzić Tajlandię bez tłumów turystów, a zaczyna od najmniej ciekawego miejsca.


Jak by wam to powiedzieć.. Postaram się jeszcze raz.

Mieszkam tu i mogę siedzieć ile chce. Oznacza to, że nie mam kompletnie żadnego ciśneinia na wyjazdy, bo one nie uciekną. Pojechałem tam jeszcze w częściowym lockdownie, restrykcje ciągle się zmieniają, a to jest blisko i tanio. Rozważałem też inne miejsca, ale mi się czasowo nie spinało. Nie mam zaplanowanego każdego weekendu, raczej luźno do tego podchodzę.

Powiem więcej, lokalsi tam też jeżdża chętnie się napić i potańczyć, a i ja pomimo, że to nie jest dla mnie nic ciekawego(nawet nie lubie klubów), pewnie jeszcze nie raz wróce przy okazji imprez i wyjazdów na piwko.

Może to błąd zaczynać od tego relacje(myślałem, czy pominąć), ale postanowiłem, że wrzucę, może kogoś zainteresuje jak to teraz wygląda :)
Jak widać to forum jest chyba zbyt elitarne na takie miasta jak Pattaya? Boje się co mogę wrzucić, Phuket przejdzie, czy tylko parki narodowe w centralnej Tajlandii?

Przypomnieliście mi też dlaczego wyjechałem z Polski. Polak musi się przyczepić. Pozwól żyć innym tak jak chcą.
Mam nadzieje, że to zakończy dyskusje na temat miejsc które tu będę opisywał, bo planuje wrzucać wszystko jak leci, nie chcecie to nie czytajcie :)


PS. Hua Hin, to jednak cały dzień w podróży(w tą i z powrotem) i mniej połączeń, a kończę pracę dość późno :(Przepraszam za długi czas oczekiwania.

Część 2 - Koh samed


26 Lutego w Tajlandii było święto, wolne od pracy. Dzień ten wypadał w piątek, więc ja jak i większość pracujących tutaj ludzi planowałem gdzie by skoczyć na długi weekend. Pomysłów miałem wiele, analizowałem ceny lotów, hoteli. Próbowałem namówić kogoś na wyjazd co by nie jechać samemu :) W końcu decyzja podjeła się sama, a mianowicie zastanawiałem się tak długo, że loty zdrożały jakieś 10x. Pozostał, więc transport lądowy.
Padło na koh samed.

Tym razem jadę z koleżanką - Polką. Decyzja zapadła w środe rano, więc biletów online na autobus już się nie dało kupić. Pojechałem wieczorem na dworzec. Jak się okazało, Pani sprzedająca bilety nie zna rozkładu i nie potrafi mi powiedziec o której będą jutro autobusy :D Do dzisiaj nie wiem czy była złośliwa, czy to poprostu słabo mnie rozumiała. W kazdym razie kupujemy bilety na autobus odjeżdzający o 17:30 w czwartek. Wybieram miejsca przy schodach. Plan jest taki, żeby przespać się z czwartku na piątek w ban phe, a w piątek rano wyruszyć pierwszym promem o 6 rano na wyspe.

Koszt biletu 161 baht za osobę.


bilet.jpg



Akurat pracowałem zdalnie i mieszkam blisko dworca przy Ekkamai, więc na spokojnie skończyłem wcześniej prace i pojechałem BTSem, co zajęło mi jakieś 15 min. Miałem jeszcze chwilę czasu, postanowiłem coś zjeść przy dworcu, kupić wodę i poczekać w Autobusie. Jechało z nami jakieś 12 osób, praktycznie sami biali, lub biało tajskie pary :) Jak się okazało, moje miejsce przy schodach, tak naprawde było przy autobusowej toalecie i całą drogę wachąłem mało przyjemne zapachy.
Oczywiście przesiadanie się jest kategorycznie zabronione i pilnuje tego konduktor/steward.
Po drodze standardowo, tajskie wioski i pełno bezpańskich psów, zrobiłem tylko zdjęcie tego pięknie zabezpieczonego transportu ananasów. Nie chciał bym się znaleźć za tym samochodem.

transport.jpg




Na miejsce docieramy z godzinnym opóźnieniem i zaczynamy iść w stronę hotelu. Najtańszy jaki był, kokotel za 400 baht za dobę. W sumie taki sobię za tą cenę. Spałem w Tajlandii w lepszych i tańszych. Łóżko, prysznico-toaleta, klima, stary tv. Wybieram się na piwo do baru obok. W lokalu dosłownie 1 biały starzec i 5 Tajek. Strasznie się cieszą na mój widok, ale nie mam ochoty na interakcje. Zabieram piwo i spadam z powrotem do hotelu. Spacery po Ban Phe też odpadają ze względu. na watahy głodnych psów.

ban phe hotel.jpg




Rano, pobudka o 5:30 i wyruszamy.. Tylko w sumie nie wiemy gdzie :D Zapomniałem sprawdzić skąd odpływa prom. Co gorsza na mapie, jest kilka przystani i wszystkie mają sporo komentarzy. Trudno. Idziemy do pierwszej z brzegu. Tam nas kierują gdzieś idzdziej. Idziemy obok, wchodzimy i nagle podrywają się i bięgna na nas 2 wielkie psy. Tragedia, szybkim krokiem oddalam się poirytowany, do tego zaczyna nagabywać nas taksówkarz. Nienawidzę tego. Sprawdzam w internecie raz jeszcze i postanawiamy iść do przystani obok przystanku autobusowego, jak się później okazuje, jest to prywatna przystań, a państwowa jest 2km za miastem. W każdym razie, prom nie odpływa o 6 tak jak myśleliśmy tylko o 8 ze względu na covid, a już po kupnie biletów dostajemy info, że w sumie to pewnie odpłynie ok 10 jak się nazbiera ludzi - fajnie, mogłem jeszcze spać.
No to teraz mam szanse, żeby zwiedzić wioske, hehehhe.

Godzinny spacere, kawa, sniadanie i z powrotem do poczekalni. Niestety zaczął dość mocno boleć mnie brzuch, więc szybko lokalizuje toalete, a następnie wchodze do środka rzucając na tace 5 baht opłaty. Ahh, kucana - moja ulubiona. Trudno. Już prawie jestem gotowy, ale zaraz - nie mam papieru :D Kurde, wracam, dokupuje papier za 10 baht i jestem ponownie skasowany 5 baht opłaty za wejście :D Nie mam czasu się sprzeczać..


kibel.jpg


Pewnie dla większości forumowiczów kucana toaleta, to żadna nowość, ale postanawiam umieścić, w końcu dużo ludzi nie wychodzi poza hotele i restauracje, a to codzienność na prowincji i w sumie nie tylko.
Tutaj protip ode mnie - jak was przyciśnie w Tajlandii, to są zawsze toalety w światyniach - duża szansa, że właśnie tego typu. W każdym razie jeszcze nigdy tutaj nie widziałem brudnej toalety. Nie ma się czego obawiać.

Po jakimś czasie wołają nas na łódź. Część pasażerów idzie na speedboata - 1.5x droższego, ale za to 20 min podróży zamaist godziny :)
My płyniemy normalnym promem, ceny nie pamięm, coś ok 80 baht. Co mi się tutaj podoba, tajowie nie sprzeczają się i zakładają kamizelki jak obsługa nakazuje.


prom.jpg



Podróż na wyspe wykorzystuje na zabukowanie hotelu. Nie ma ich już za wiele, ponieważ wyspa jest mała i jest długi weekend. Biorę cokolwiek.
Lądujemy na wyspie :) Sprawdzenie temperatury, oprysk przeciw covid i idziemy zakupić bilet wstępu do parku narodowego - tak jest, Koh samed to park narodowy i trzeba zapłacić za wejście.
Tajowie płacą 40 czy 50 baht, a reszta 200 :) Czytałem w internecie, że kilku expatom udało się wejść za tajską cenę pokazując work permit, w końcu płacimy tutaj podatki, do tego pewnie większe niż nie jeden Taj, więc powinny nam przysługiwać te same prawa. Niestety mi się nie udaje, rezygnuje z dyskusji po 3 min jak zobaczyłem jak dużą kolejke stworzyłem za sobą.
Tutaj odrazu zaznaczę, nie jestem cebulakiem, nie chodzi o to, że mnie nie stać, ale męczy mnie to jak nawet rząd stosuje double pricing i troche lepiej się czuje jak próbuje(czasami się udaję).


Wyspa jest super mała. Jest jedno miasto, zaraz przy porcie i tam znajduje się nasz hotel. Część podróżnych ładuje się na songtaew(z tajskiego 2 ławki), czyli pickupa z ławkami i jadą do swoich resortów. My idziemy na pieszo, 1km. Przy check-inie okazalo sie, ze nie mamy klimy w pokoju tylko wiatraki, pytam o upgrade, ale kosztuje duuużo wiecej, wiec szkoda nam placic za pokoj w srodku miasta a nie na plazy. Pani tlumaczy, ze musimy wziąć duży 3 osoby pokoj. Odpuszczamy. Idziemy do naszych pokoi, a tam na ścianie klimatyzator. Wchodzi pan z obsługi i zabiera pilota. Coś się nie dogadaliśmy :D

Ja plażować nie lubie więc wyruszam na poszukiwania skutera(i przy okazji na piwo). W pierwszym punkcie chcą ode mnie 300 baht za dobę. Wydaje mi się to drogo, do tego widzę takie napisy i przypuszczam że chcą mnie naciągnąć. Idę dalej.

skuter baner.jpg



skuter baner 2.jpg



Odwiedzam inne wypożyczalnie, ale niestety wszyscy wyprzedani - "FINISHEEEED". W międzyczasie, dostaje info od koleżanki, że banery to nie cena za wypożyczenie, ale cena za pełny bak paliwa. Ok - wracamy do pierwszego punktu, a tam niespodzianka :D skutery też się skończyły.

Do końca pobytu sprawdzałem co jakiś czas wszystkie wypożyczalnie i co się coś pojawiło to brali to Tajowie, którzy potrafili się dogadać szybciej niż ja :D
Byłem skazany na plażę i tak też spedziłem 2 dni na wyspie. Siedząc na plaży i pijąc piwo :D
Jak ktoś chce, to raczej ma problemu, żeby obejść wyspę na pieszo, ale nie widziało mi się chodzenie bo drodze z ruchem samochdowym. Będę tu musiał wrócić w któryś spokojniejszy weekend.


plaza.jpg




plaza wieczor.jpg




plaza wieczor 2.jpg



Na najbliższej plaży w sumie sporo osób, leżaki za free jak się coś kupi lub jeśli nikt nie zauważy, że siadacie :)

Jest to pierwsze wolne po lockdownie.



Wieczorem do piwa zjadam zupę oraz roti z bananem, jajkiem i skondensowanym mlekiem, popularny deser wśród tajów.
Co do zupy, to niestety nie pamiętam tajskiej nazwy, ale na angielski tłumaczy się jako "Clear soup with pork" - to wszystko brzmi dobrze tylko po Tajsku, jak to mawia moja koleżanka :)


roti.jpg



Drugi dzień spędzamy dokładnie tak samo, ze względu na brak skuterów.

plaza noc.jpg



pokaz.jpg



Ze względu na covid była zakazana była sprzedaż alko od którejśtam godziny. Dostaje piwa zapakowane w paper, prawie jak kiedyś w Polsce :)

piwo prl.jpg



Wracamy, tak jak przybyliśmy.

widok z promu.jpg



Z jakiegoś powodu zatrzymujemy się na złomowisku autobusów na jakieś 30 min, co oczywiście opóźnia nasz przyjazd.

zlom.jpg





A następnego dnia czas do pracy :)

Dodaj Komentarz

Komentarze (18)

kian 25 kwietnia 2021 12:08 Odpowiedz
Jak mozna wpasc na ponysl aby pojechac do Pattaya? I jeszczde z tego relacje robic?
kalorymetr 25 kwietnia 2021 12:08 Odpowiedz
Normalnie, wytłumaczę Ci.Nigdy tam nie byłem, a dodatkowo po dwóch miesiącach lockdównu chciałem się ruszyć na najbliższą plaże w weekend, bo na tygodniu pracuję.Rozumiem, że Ty nigdy nie byłeś, magicznie wiedziałeś ze to kiepska destynacja :)Co do relacji, to proszę przeczytaj wstęp ze zrozumieniem.
londynia 25 kwietnia 2021 12:08 Odpowiedz
Oj tam, ja zakladam ze taki zarcik.. jak z Vegas ;-) sam bylem na dniówke, lokalizacja OK, blisko Bangkoku a i plaza lepsza nie wiele w UK :-D
j-1 25 kwietnia 2021 12:08 Odpowiedz
Pisz chłopie jak najwięcej !Ja tam chętnie poznam "protipy" osoby mieszkającej na co dzień w Tajlandi
kian 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
Pattaya to najgorsze miejsce w Tajlandii i jedno z gorszych w Azji.Oczywiscie , ze bylem :D , ale tym sie nie chwale a tym bardzien nie robie z tego relacji na forum i nie oburzam sie widzac dziwki i alfonsow.
adam1987 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
Od jakiegoś czasu się wybieram do Tajlandii, ale że cały czas trwa covid, to oczywiście nic z tego. Pattaya także była na mojej liście miejsc do zobaczenia, "bo takie ładne plaże na zdjęciach" i "do Bangkoku blisko". Po przeczytaniu tej relacji trochę zaczynam rozumieć, dlaczego niektórzy się dziwnie patrzyli jak wspomniałem, że koniecznie chce tam pojechać. :lol:
boots 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
Każdy ma inne potrzeby. Dla wielu Pattaya to świetne miejsce i trudno się temu dziwić.
ibartek 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
niezle pustki. swietny czas na wyjazd ;-)po drugiej stronie zatoki jest Hua Hin, niewiele dalej z BKK
m55 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
Byłem już wiele razy w Tajlandii, ale nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby pojechać do Pattayi. Człowiek mieszka w Tajlandii i ma szczęście, że może zwiedzić Tajlandię bez tłumów turystów, a zaczyna od najmniej ciekawego miejsca.
jaco027 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
Potem juz bedzie tylko lepiej :-)
marek2011 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
Byłem w P. trzy dni, z uwagi na to że pomieszkuje tam mój znajmy i mnie zaprosił przy okazji któregoś pobytu w Tajlandii, i miasto jak miasto - po pierwsze, lepiej samemu zobaczyć, a nie opierać się na ocenach innych, a po drugie - abstrahując od seks-turystyki, która z resztą kwitnie w prawie każdym innym zakątku tego kraju, nie jest tak źle, jeśli ktoś szuka sensownej plaży blisko BKK, albo możliwości wypadu na pobliskie wyspy, które wcale nie różnią się dużo od innych, popularniejszych i o wiele droższych pod kątem dojazdu czy pobytu w innych częściach Tajlandii.
kalorymetr 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
m55 napisał:Byłem już wiele razy w Tajlandii, ale nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby pojechać do Pattayi. Człowiek mieszka w Tajlandii i ma szczęście, że może zwiedzić Tajlandię bez tłumów turystów, a zaczyna od najmniej ciekawego miejsca.Jak by wam to powiedzieć.. Postaram się jeszcze raz.Mieszkam tu i mogę siedzieć ile chce. Oznacza to, że nie mam kompletnie żadnego ciśneinia na wyjazdy, bo one nie uciekną. Pojechałem tam jeszcze w częściowym lockdownie, restrykcje ciągle się zmieniają, a to jest blisko i tanio. Rozważałem też inne miejsca, ale mi się czasowo nie spinało. Nie mam zaplanowanego każdego weekendu, raczej luźno do tego podchodzę.Powiem więcej, lokalsi tam też jeżdża chętnie się napić i potańczyć, a i ja pomimo, że to nie jest dla mnie nic ciekawego(nawet nie lubie klubów), pewnie jeszcze nie raz wróce przy okazji imprez i wyjazdów na piwko.Może to błąd zaczynać od tego relacje(myślałem, czy pominąć), ale postanowiłem, że wrzucę, może kogoś zainteresuje jak to teraz wygląda :)Jak widać to forum jest chyba zbyt elitarne na takie miasta jak Pattaya? Boje się co mogę wrzucić, Phuket przejdzie, czy tylko parki narodowe w centralnej Tajlandii?Przypomnieliście mi też dlaczego wyjechałem z Polski. Polak musi się przyczepić. Pozwól żyć innym tak jak chcą.Mam nadzieje, że to zakończy dyskusje na temat miejsc które tu będę opisywał, bo planuje wrzucać wszystko jak leci, nie chcecie to nie czytajcie :)PS. Hua Hin, to jednak cały dzień w podróży(w tą i z powrotem) i mniej połączeń, a kończę pracę dość późno :(
raphael 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
@kalorymetrpisz dalej - optyka "prawie-miejscowego", a przy tym człowieka osadzonego w ogólnopojętej kulturze europejskiej, zawsze jest ciekawa. Myślę, że każde z miejsc jest warte - krótszego lub dłuższego - opisu, wiec jeśli pojedziesz jeszcze do czegoś co jest Pataya-2, -3, -4, też chętnie przeczytam po ran n-ty.
maginiak 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
Znam wielu takich, którzy mieszkając na co dzień w Europie latają do Tajlandii specjalnie po to by spędzić miło czas w Pataya. I są to całkiem normalne kobiety i normalni mężczyźni. Dla każdego coś miłego. Ja bardzo chętnie poczytam sobie o Pataya a ci, którzy nie mają ochoty, mogą chyba w tym czasie na przykład poczytać Nietzschego?
tunczaj 25 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
Ta nieciekawosc Pattayi paradoksalnie sprawia ze jest to miejsce ciekawe do odwiedzenia. Gdybym mial wiecej czasu w Tajlandii to chetnie bym tam zajechal zobaczyc na wlasne oczy jak dziala ten przemysl seksturystyczny i tych podstarzalych europejczykow na wakacjach swojego zycia. Jest to przykre w pewien sposob ale Tajlandia to nie tylko plaze, street food, buddyjskie swiatynie i wzgórza ale rowniez takie miejsca.Czekam z niecierpliwoscia na dalsze odcinki relacji. Ja opuscilem Azje poludniowo wschodnia raptem pare miesiecy przed epidemia i milo byloby zobaczyc jak to wszystko wyglada bez tlumow z calego swiata.
liu 26 kwietnia 2021 05:08 Odpowiedz
Będąc w Amsterdamie, jeden pójdzie do muzeum czy galerii sztuka, drugi do dzielnicy czerwonych latarni, a trzeci tu i tu. Mnie osobiście sama relacja i jej forma (więcej tekstu niż zdjęć) bardzo się podoba i proszę o więcej.
nikodemfm 28 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
Wyposażenie minibaru wygrało :D
pkn-2606 30 kwietnia 2021 07:07 Odpowiedz
Mi się podobał sposób relacji. Pewnie później będą wycieczki na północ BKK. Czekam na więcej.