0
olajaw 12 lipca 2020 23:27
Kojarzycie ten moment? Miejsce, które dotychczas było Wam zupełnie nieznane lub o którym słyszeliście jedynie w ogólnikach, nagle staje się Waszym celem, marzeniem, wręcz obsesją; czytacie, oglądacie, chłoniecie informacje, żeby wiedzieć/widzieć jak najwięcej. I wtem, wydaje się tak bliskie i znajome, ale tylko w teorii, którą trzeba zamienić na rzeczywistość. I choć czasem wydaje się, że - w sumie - po co jechać skoro już wiem i widziałam wszystko na zdjęciach w internecie. Ale nie, to trzeba zobaczyć i poczuć na własne oczy, to są zupełnie inne emocje :) 

Nie zwiedziłam jeszcze całej Europy, ale spokojnie mogę stwierdzić, że te 18 wysepek zrobiło na mnie dotychczas największe wrażenie na starym kontynencie.

Kraj, w którym:
- (najczęściej powtarzana statystyka) żyje ok. 47tys. mieszkańców i prawie 2x tyle owiec :)
- jest ok. 250 wyrazów na określenie deszczu i 350 słów na określenie wiatru :D
- jest 119 miejscowości, z których do 44 prowadzi tylko jedna droga, a w 6 nie ma ich wcale
- jest łącznie tylko 463km dróg, z czego 42km prowadzi w 19 tunelach
- jest 8 kwiaciarni, 7 monopolowych, 2 lumpeksy, 3 stacje radiowe, 44 biblioteki i 1 drużyna koszykówki
- jest najwyższy wskaźnik dzietności w Europie - na 1 matkę przypadają 2,38 dzieci (dane z 2014 r.)
- nie ma punktu oddalonego od morza dalej niż 5 km
- linia brzegowa ma aż 1100 km, chociaż rozciąga się on na 113 km długości i 75 km szerokości
- nr telefonu do premiera możemy znaleźć w książce adresowej
- są tylko 3 skrzyżowania ze światłami (wszystkie w stolicy).
Natomiast na Wyspach Owczych nie znajdziecie: więzienia, barów mlecznych, burdeli, fabryki samochodów, zoo, metra, kolei linowej, wieżowców, tramwajów, izby wytrzeźwień, Mc Donaldsa, Ikei, meczetu czy synanogi, a także: jeży, wiewiórek, płazów (oprócz kilku żab) czy.. Dnia Dziecka.

Nie ma takiego drugiego miejsca na świecie i uwierzcie, jak już zawitacie na Faroje poczujecie to samo!

Jako, że ma być o legendach to nie sposób nie napisać o genezie samych Wysp Owczych.

Według jednej z farerskich legend (a będzie ich trochę w tej relacji), Wyspy Owcze zostały zasiedlone przez Norwegów, którzy płynąc na Islandię zapadli na chorobę morską i zostali pozostawieni na kawałku lądu, który nagle pojawił się na oceanie, dlatego też Farerowie często nazywają siebie słabszą wersją Wikingów.

Bardzo ważne pytanie dotyczące Wysp Owczych brzmi - dlaczego nie ma tam żadnych drzew (poza tymi zasadzonymi w stolicy)? Farerowie spieszą z odpowiedzią - legenda głosi, że to wina chytrego króla Norwegii Olafa Haraldsona, który w zemście za fałszerstwa mieszkańców Wysp, którzy musieli mu płacić dość słone podatki, rzucił na kraj klątwę - to, co było na powierzchni miało zapaść się pod ziemię i nigdy nie urosnąć, a to, co pod nią wyjść na wierzch, i tak, lasy zniknęły, a kamienie i głazy wyszły na powierzchnię.
Kiepska gleba, bardzo silne wiatry czy częste przymrozki to tłumaczenia dla nudnych geologów ;) 

Zanim jednak kolejne legendy, trochę wstępu..
(ale wszelkie info praktyczne, ceny itp. wrzucę do ostatniego posta)

Nasza wyprawa po Wyspach Owczych trwała 8 dni (1-8 sierpnia), ale spokojnie mogłaby być o parę dni dłuższa i na pewno jak będzie okazja to je nadrobię :) Tymczasem gazetka Atlantic Airways informuje nas o naszym ogromnym szczęściu, że tu przylatujemy i kilku zasadach obowiązujących na wyspach.

Image

Już sam przylot do portu lotniczego na wyspie Vagar jest całkiem magiczny, lecimy w gęstych chmurach, a tu nagle wyłaniają się farerskie piramidki - niesamowite stożkowe góry porozrzucane po oceanie. Trochę obawiałam się lądowania - wiatry tutaj nie należą do najlżejszych, lądujemy pomiędzy górami, piloci są specjalnie szkoleni  - nie ukrywam, sporo się tego naczytałam ;)
Image

Ale lądowanie było bezproblemowe i tak oto już o 7:30 nasz nowiutki (z 2019) A320neo Atlantic Airways o imieniu Ingalvur (1 z 3 samolotów z ich floty:P) ląduje na upragnionych Farojach. Pogoda, o którą wszyscy przyjezdni martwią się zazwyczaj najbardziej, póki co - bardzo sprzyja :) Farerską aurę bardzo trafnie opisuje jedno zdanie:
"You can literally experience all four seasons in one day!" (visitfaroeislands.com) :D

Góðan dag!

Image

Pierwsze 5 noclegów mamy w Torshavn (stolicy), a kolejne 3 na wyspie Vagar w Sandavágur. Pierwsze kroki z lotniska kierujemy do autobusu linii nr 300, który dowiezie nas do stolicy. Już droga z lotniska dostarcza pierwszych pięknych widoków.

Image

Image

Najpierw zaopatrujemy się w gotówkę (która nota bene za chwilę się kończy :lol: - gdy opłacamy pierwszy nocleg) i idziemy do naszego pierwszego lokum. Znajduje się ono trochę powyżej miasta, ale nie jest daleko od portu. Dom, w których mamy zarezerwowane 2 części dla naszej czwórki zamieszkuje starsza samotna pani, bardzo sympatyczna, biegle mówiąca po angielsku (jak stwierdziła, muszą uczyć się angielskiego, bo nikt ich na świecie nie zrozumie). Sympatię naszą wzbudziła zwłaszcza po tym jak zaproponowała nam, że - jeśli się zmieścimy w 1 (większej) części domu (która miała oddzielną kuchnię, łazienkę + sypialnię i pokój dzienny) i nam to wystarczy to nie musimy brać całości i ona też zejdzie z ceny :o Oczywiście, że się zmieścimy! W końcu 2 pokoje na 4osoby są bardzo ok. Dzięki temu znów byliśmy właścicielami farerskich banknotów :) Idziemy po auto do wypożyczalni Bilrokt, dostajemy bardzo porządnego Forda Focusa, który będzie nam służył przez najbliższe 6dni. Pierwszy dzień to jeszcze zakupy - w słynnym (bardziej na Islandii) sklepie ze "świnką", czyli w Bonusie, a następnie krótka wycieczka.

Image

Krajobrazy po drodze powodują pierwszy z wielu opadów szczęk :)

Image

Image

Image

Image

Po drodze - wodospad Fossá

Image

Image

Image

Pierwszy nasz cel związany jest z taką oto legendą: Risin og Kellingin, czyli Olbrzym i Wiedźma to islandzka zachłanna para, która chciała przyciągnąć Wyspy Owcze do swojego kraju. Próby wciągnięcia całego archipelagu na plecy Olbrzyma okazały się bezowocne, a wschodzące promienie słońca zamieniły Olbrzyma i Wiedźmę w bazaltowe posągi tęskniącym wzrokiem spoglądające w kierunku Islandii. 
Nudni geolodzy przewidują, że Wiedźmę niedługo pochłonie ocean, więc trzeba się spieszyć ;) 

Image

Mowa oczywiście o  miasteczku Tjørnuvik, z którego najłatwiej podziwiać Olbrzyma i Wiedźmę (można ich również oglądać z drugiej strony archipelagu, tj. z miasteczka Eiði).

Image

Od razu dodam, że wiele farerskich miejscowości wzięło swoje nazwy od ich położenia. I tak - Tjørnuvik kryje w sobie "tjørn" czyli jezioro polodowcowe oraz "vik" oznaczające zatoczkę. Jak wskazuje więc nazwa Tjørnuvik jest bardzo malowniczo położone. Miasteczko liczy 'aż' 70 mieszkańców. Spacer po nim to maksymalnie godzina, ale za to jakże przyjemna :)

Image

Image

Image

Image

Image

Miłośnicy dłuższych wędrówek mogą zrobić trasę do Saksun przez przełęcz Melin. Nad samą zatoką jest nieduży bar, można coś przekąsić (z tańszych rzeczy frytki np.:p). Z ciekawostek - zaraz na wjeździe do miasteczka odkryto stary cmentarz z czasów Wikingów.

Image

Dwa razy do roku organizowane są wycieczki na położony za zatoką Stakkurin, które wyglądaja tak:
https://www.youtube.com/watch?v=fr7pqvlFYpo 
:D 
Konstrukcja pomaga też, albo i przede wszystkim, hodowcom owiec, aby mogli przetransportować je na stały ląd.

Pogoda się trochę pogorszyła, a my zmęczeni nocką na kopenhaskim lotnisku i dniem pełnym wrażeń, powoli wracaliśmy do Thorshavn.

Image

Image

Image

Ale do Tjørnuvik jeszcze wrócimy, a to dzięki @BooBooZB :D

cdn. :)Już po pierwszym dniu wiedzieliśmy, że to miejsce magiczne, a zwykły przejazd jedną z farerskich dróg może dostarczyć niezapomnianych widoków..

Image

..i spotkań :)

Image

Z uwagi na położenie Farojów każdy dzień mogliśmy wykorzystać maksymalnie, całkowicie ciemno robiło się dopiero ok.22.30-23:00.

Image

Aby uporządkować trochę informacje wrzucam mapę - łatwiej będzie się zlokalizować :) Mieszkając w Torshavn mieliśmy w planie zobaczyć jak najwięcej wysp na wschód od niego, natomiast nocując w Sandavagur - wyspę Vagar i Mykines. Niestety na wyspy południowe (Sandoy i Suduroy) nie starczyło już czasu (ale to następnym razem!).

Image

Kolejnego dnia przenosimy się na drugą co do wielkości wyspę, czyli Eysturoy, a więc Wyspę Wschodu. Cała nasza trasa będzie wyglądać dziś następująco: Torshavn-Eiði-Gjógv-Saksun-Tjornuvik-Torshavn, na mapie prezentuje się tak: (może początkowo mało w tym logiki, ale niebawem wszystko wyjaśnię :D )

Image

Po drodze znów wodospad Fossá, tym razem widziany z Eysturoy:
Image

Na Eysturoy znajduje się aż 66 wierzchołków górskich, a wśród nich najwyższy szczyt archipelagu Wysp Owczych - mierzący 880m Slættaratindur (="Płaska góra") znajdujący się pomiędzy Eiði, Gjógv a Funningur. Z górą związana jest oczywiście legenda, zgodnie z którą ukrytego na górze złotego skarbu strzegą elfy, a jeśli ktoś wybierze się na górę za młodu wróci stamtąd jako siwy staruszek.

Image

Trekking na górę trwa ok. 1h w jedną stronę, ale tym razem nie będziemy denerwować elfów i zadowolimy się jedynie trekkingiem wokół szczytu, nad Eiði, aby zobaczyć Olbrzyma i Wiedźmę z góry. Auto zostawiamy na parkingu pod kościołem w Eiði i ruszamy drogą wzdłuż brzegu aż dochodzimy do jej końca i wchodzimy przez wejście dla owiec na pastwiska.

Image

Ścieżek jako takich nie ma, ale swobodnie idziemy przed siebie. Mimo pochmurnej aury nie jest ani mokro ani zimno, a trekking jest całkiem przyjemny.

Image
(ten mały odłamek skały po prawo na horyzoncie to właśnie Stakkurin)

Ogólnie podczas całego pobytu na 'owcach" temperatura oscylowała wokół 15st., a na samą pogodę naprawdę nie mogliśmy narzekać, choć faktycznie potrafiła zmieniać się w 5 minut, ale o tym jeszcze będzie później :)

Image

Image
(w oddali Tjornuvik)

Skuszeni widokami szliśmy głównie przy samych klifach i to był z jednej strony błąd, odbiliśmy za bardzo w lewo zamiast iść środkiem cypelka, ale z drugiej strony doszliśmy do ostro wyciętego klifu, gdzie mogliśmy podziwiać maskonury :) Trochę się tam zasiedzieliśmy gapiąc się najpierw na pocieszne ptaki, a potem w stronę Stakkurin i bezkresu oceanu :)

Image

Gdy ruszyliśmy znów zdaliśmy sobie sprawę, że do Eiðiskollur, czyli punktu, z którego widać Olbrzyma i Wiedźmę mamy jeszcze kawał i w dodatku przez mocno poszarpane klify musielibyśmy sporo odbić w prawo, nie dało się przejść wzdłuż ich brzegu jak zaplanowaliśmy. W międzyczasie dostajemy info. w sprawie dzisiejszego mini zlotu f4f na Wyspach Owczych ( :D ), więc tym bardziej robi się mało czasu, schodzimy inną trasą (trochę wyżej) w stronę Eiði, aby następnie udać się do Gjógv.

Image

Wracając na chwilkę do nazewnictwa farerskich miejscowości to Eiði oznacza przesmyk, a czyta się tę nazwę, uwaga, <aje> :D
Jadąc do Gjógv przejeżdżamy nad miasteczkiem Funningur, gdzie według niektórych podań zamieszkał pierwszy farerski osadnik.

Image

Image

Liczące raptem 30 mieszkańców Gjógv to chyba jedyne miejsce na Farojach, gdzie spotkaliśmy "większą" liczbę turystów, przy czym pisząc "większą" mam na myśli zamiast, jak w innych miejscach, kilka osób, tu powiedzmy kilkanaście, w tym najmniej lubianych przedstawicieli azjatyckiej turystyki :D Były też jakieś kramiki z pamiątkami z podróży (głównie z owczej wełny, głównie w horrendalnie wysokich cenach) oraz kawiarnia. Tak czy inaczej, niech Was to nie odwiedzie od zobaczenia tego malowniczego miasteczka.

Image

Image

Nazwa Gjógv oznacza po farersku wąwóz, i za chwilę przed nami ukazuje się ok.200 metrowy schodzący z miasteczka wprost do oceanu naturalny port.

Image

Image

Wygląda niesamowicie, zarówno z dołu jak i z góry, dlatego warto wejść ścieżką nad Gjógv, aby podziwiać tę skalną formację na tle całej linii brzegowej miasta.

Image

Image

Podziwiamy nie tylko wąwóz, ale też idealnie widoczne na przeciwko góry na wyspie Kalsoy, którą będziemy odwiedzać 3. dnia.

Image

Ruszamy w stronę (jedynej na Wyspach Owczych) laguny Pollurin i położonej nad nią miejscowości Saksun.

Image

Image

Laguna była kiedyś fiordem otaczającym osadę Saksun, ale częste sztormy naniosły na nią ogromne masy piasku i zmieniły w malowniczą lagunę. Przy odrobinie szczęscia, a dokładnie - przy odpływie, można dojść piechotą do samego ujścia do oceanu. I tak też zrobiliśmy :) Najpierw idzie się wyasfaltowaną drogą, a później już samym korytem laguny. Po drodze widzimy jak przy wejściu do laguny stawiane są bramki na opłatę - mieliśmy farta, następnego dnia była już pobierana opłata za tę trasę (75dkk płatne tylko kartą).

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (13)

oskiboski 12 lipca 2020 23:51 Odpowiedz
Fajna relacja ale wkleił Ci się screen pulpitu
mareckipl 13 lipca 2020 02:48 Odpowiedz
Chyba właśnie przeszedłem ten moment :DQuote:Miejsce, które dotychczas było Wam zupełnie nieznane lub o którym słyszeliście jedynie w ogólnikach, nagle staje się Waszym celem, marzeniem
pestycyda 30 lipca 2020 15:27 Odpowiedz
@olajaw, pięknie tam! Dziękuję za dorzucenie do mojej listy kolejnego miejsca do zwiedzenia :) Zrobisz na koniec jakieś ogólne podsumowanie finansowe?
klapio 30 lipca 2020 19:16 Odpowiedz
Świetna relacja i piękne zdjęcia. Z jednej strony trochę szkoda że nie da się tam tanio dolecieć ale z drugiej strony chyba dobrze że w Europie nadal czekają takie nietknięte masową turystyką piękne perełki jak Wyspy Owcze :)
jekyll 31 lipca 2020 20:35 Odpowiedz
Już mnie przekonałaś :D Czekam na cd :)
olajaw 31 lipca 2020 20:39 Odpowiedz
@pestycyda @klapio @jekyll dziękuję za miłe słowa i motywację :) Tak, będzie podsumowanie finansowe, chociaż obawiam się,że liczba fanów Wysp Owczych może wtedy mocno spaść :D Ale serio nie żałuję żadnej korony wydanej na tym wyjeździe :) Dokładnie już mało zostało takich niezadeptanych miejsc w Europie,więc spieszmy je odwiedzać póki nie ma tam lowcostów ;)
maginiak 31 lipca 2020 21:16 Odpowiedz
Bardzo lubię jak piszesz. I mam nadzieję że jak nadłużej będzie tam jak jak nadrożej. Bez tanich linii. Tak żebym zdążyła pojechać.
bedbo 1 sierpnia 2020 17:29 Odpowiedz
@olajaw, piękna podróż, pięknie opisana. Masz taki fajny do czytania "reporterski styl". I te zdjęcia - już układam podróż Waszymi śladami. A póki co, czekam na ciąg dalszy:)
booboozb 7 sierpnia 2020 16:21 Odpowiedz
Świetna, rzeczowa relacja. I kapitalnie było spotkać się na "krańcu świata" w Saksun. ;) Małe sprostowanie, co do drzew:„Na Wyspach Owczych doliczono się na przestrzeni stu lat około 330 gatunków i odmian drzew i krzewów. Tereny zalesione na archipelagu obejmują 80 hektarów, co stanowi 0,06% powierzchni krajuhttp://wyspy-owcze.pl/o-farerskich-drzewachCzekamy na c.d. 8-)
monroe 13 sierpnia 2020 14:32 Odpowiedz
@olajawPraktycznie nieistotne sprostowanie ale jeśli ten biały samochód był "Wasz" (pojawia się na kilku zdjęciach) to jest to aktualny model Forda Focusa a nie Mondeo :D Bardzo fajna relacja, zazdroszczę szczególnie maskonurów bo początkiem września już ich niestety nie było :( ) ;) @maginiakBiorąc pod uwagę ceny na Wyspach Owczych, sam lot do tego miejsca jest dosyć tani... :?
olajaw 13 sierpnia 2020 14:55 Odpowiedz
@monroe a faktycznie, dzięki poprawię :) Tak to jest jak się pisze relację po roku ;) ps. maskonury jeszcze będą, ostatni dzień wyjazdu to Mykines :D
kawon30 30 października 2020 07:31 Odpowiedz
Będzie jakiś ciąg dalszy tej relacji?
olajaw 31 października 2020 05:08 Odpowiedz
@kawon30 tak będzie, będzie.. mam nadzieję, że niedługo uda mi się wrzucić kolejną część :oops: