W pociągu po raz pierwszy mieliśmy okazję zobaczyć w jaki sposób żyją przeciętni Pakistańczycy. Niestety wielu z nich żyje w skrajnym ubóstwie. Mieszkanie po tunelach kolejowych, niemowlęta pozostawione same sobie bez opieki, czy całe rodziny przemieszczające się na jednym skuterze to bardzo częste widoki.
Ostatnie godziny ochrony policyjnej to ostatnia szansa na zrobienie sobie fotek z bronią.
Wiele osób w pociągu podchodziło do nas, pytało o cel podróży, zagadywało na tematy polityczne. Niektórzy pytali jak żyje się w Polsce. Najbardziej w pamięć zapadł nam Ahmed, 23-letni student medycyny na Uniwersytecie w Quetta. Bardzo zdolny chłopak, najlepszy student na roku, jechał pociągiem na międzynarodową konferencję w Lahore, gdzie miał prezentować wyniki swoich badań przed profesorami z Wielkiej Brytanii. Jego marzeniem jest, aby dostać staż w Londynie. Do tej pory śledzę go na Instagramie i trzymam kciuki, aby mu się powiodło. Była to też pierwsza osoba spotkana w ciągu całego tygodnia, która mówiła naprawdę dobrym angielskim. Na pewno lepszym niż my
;)
A tutaj foteczka Ahmeda z Instagrama, podczas konferencji w Lahore.
Pociąg kilkukrotnie zatrzymuje się na stacjach na około 20-30 minut. W tym czasie można kupić jedzenie i picie. Ceny są ekstremalnie niskie, posiłek obiadowy można dostać za 80 PKR, czyli około 2zł. W Jacobabadzie pożegnaliśmy się z naszym policjantem i w końcu, po pięciu dniach w Pakistanie, mogliśmy robić co chcemy. Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim, którzy nas pilnowali, ale odczuliśmy ogromną ulgę, będąc w końcu całkowicie wolni. Mogliśmy rozpocząć prawdziwą podróż.
no to mnie uprzedziles
:-) , od paru tygodni zbieram sie do napisania relacji z przejechania Karakoram Highway rowerem w kwietniu/maju zeszlego roku, ale chyba sobie odpuszcze. Czekam na ciag dalszy. Wpsanialy kraj, chetnie tam jeszcze wroce.
agnieszka.s11 napisał:no to mnie uprzedziles
:-) , od paru tygodni zbieram sie do napisania relacji z przejechania Karakoram Highway rowerem w kwietniu/maju zeszlego roku, ale chyba sobie odpuszcze. Czekam na ciag dalszy. Wpsanialy kraj, chetnie tam jeszcze wroce.relacji nigdy za dużo
;-)
Z ciekawością czytam i czekam na więcej. Byłem w Quetta w 2004 roku, też nas ostrzegano, ale swoboda poruszania była nieporównywalne większa. Spaliśmy w hotelu Al Talib:). W Quetta spotkaliśmy też polskiego misjonarza, u którego spędziliśmy cały dzień. Opowiadał nam o wyzwaniach życia w tym miejscu i jak trudno tam być chrześcijaninem. Co ciekawe, nie mógł nas przenocować, bo jak tylko się u niego bawiliśmy, dostał telefon z armii, że wiedza, że ma gości i by uważał. Oraz, że nie możemy u niego zostać na noc.. takie klimatyA tutaj, jeśli kogoś interesuje artykuł, z krótką opowieścią o jego życiu w Pakistanie. Dobrze jest mieć zdjęcia kontaktów z zapisków z podróży. Bo oczywiscie juz nie pamietalem, jak ksiadz sie nazywalhttps://misyjne.pl/misja/o-jednego-meczennika-wiecej/Wrzucaj dalsze części!
KKL napisał:Z ciekawością czytam i czekam na więcej. Byłem w Quetta w 2004 roku, też nas ostrzegano, ale swoboda poruszania była nieporównywalne większa. Spaliśmy w hotelu Al Talib:). W Quetta spotkaliśmy też polskiego misjonarza, u którego spędziliśmy cały dzień. Opowiadał nam o wyzwaniach życia w tym miejscu i jak trudno tam być chrześcijaninem. Co ciekawe, nie mógł nas przenocować, bo jak tylko się u niego stawiliśmy, dostał telefon z armii, że wiedza, że ma gości i by uważał. Oraz, że nie możemy u niego zostać na noc.. takie klimatyA tutaj, jeśli kogoś interesuje artykuł, z krótką opowieścią o jego życiu w Pakistanie. Dobrze jest mieć zdjęcia kontaktów z zapisków z podróży. Bo oczywiscie juz nie pamietalem, jak ksiadz sie nazywalhttps://misyjne.pl/misja/o-jednego-meczennika-wiecej/Wrzucaj dalsze części!Masz rację, swoboda w Beludżystanie jest w tej chwili dla obcokrajowców praktycznie zerowa. No chyba że przylatujesz do kogoś znajomego lub w sprawach służbowych, wtedy jest troche luźniej
:) Al Talib to bardzo po sąsiedzku, myśmy kolejnego dnia z nudów weszli na dach hotelu, więc pewnie nawet widzieliśmy Al Taliba. Zawsze mnie ciekawi, czy takie miejsca jak Beludżystan, Syria, czy Jemen, które kiedyś można było swobodnie zwiedzać, znów otworzą się kiedyś na turystów.Bardzo ciekawa sprawa z tym misjonarzem, w Pakistanie wbrew pozorom nie jest tak mało chrześcijan. Jeden z oficerów rządowych, którego spotkaliśmy w Quetta też był chrześcijaninem - dzięki Tobie mi się ten fakt przypomniał i zamieszczę go w relacji.Na pewno będę wrzucał relację do końca. Pytanie tylko na jaką częstotliwość czas i chęci pozwolą.
A gdzie ciag dalszy tej super relacji???A tak przy okazji, to w Quetta (nie wiem jak to sie odmienia) jeszcze ze dwa lata temu mieszkala Beata, nasza rodaczka, ze swoja lokalna rodzina. Na poczatku lat 2000-tych wyszla za maz za Pakistanczyka, przeszla na islam, i bardzo sie zradykalizowala. Ostatni raz mialam z nia kontakt dwa lata temu, wtedy nadal mieszkala w Quetta. I jak mi powiedziala, jest (bylo) wiecej polskich zon w tym miescie.
W pociągu po raz pierwszy mieliśmy okazję zobaczyć w jaki sposób żyją przeciętni Pakistańczycy. Niestety wielu z nich żyje w skrajnym ubóstwie. Mieszkanie po tunelach kolejowych, niemowlęta pozostawione same sobie bez opieki, czy całe rodziny przemieszczające się na jednym skuterze to bardzo częste widoki.
Ostatnie godziny ochrony policyjnej to ostatnia szansa na zrobienie sobie fotek z bronią.
Wiele osób w pociągu podchodziło do nas, pytało o cel podróży, zagadywało na tematy polityczne. Niektórzy pytali jak żyje się w Polsce. Najbardziej w pamięć zapadł nam Ahmed, 23-letni student medycyny na Uniwersytecie w Quetta. Bardzo zdolny chłopak, najlepszy student na roku, jechał pociągiem na międzynarodową konferencję w Lahore, gdzie miał prezentować wyniki swoich badań przed profesorami z Wielkiej Brytanii. Jego marzeniem jest, aby dostać staż w Londynie. Do tej pory śledzę go na Instagramie i trzymam kciuki, aby mu się powiodło. Była to też pierwsza osoba spotkana w ciągu całego tygodnia, która mówiła naprawdę dobrym angielskim. Na pewno lepszym niż my ;)
A tutaj foteczka Ahmeda z Instagrama, podczas konferencji w Lahore.
Pociąg kilkukrotnie zatrzymuje się na stacjach na około 20-30 minut. W tym czasie można kupić jedzenie i picie. Ceny są ekstremalnie niskie, posiłek obiadowy można dostać za 80 PKR, czyli około 2zł. W Jacobabadzie pożegnaliśmy się z naszym policjantem i w końcu, po pięciu dniach w Pakistanie, mogliśmy robić co chcemy. Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim, którzy nas pilnowali, ale odczuliśmy ogromną ulgę, będąc w końcu całkowicie wolni. Mogliśmy rozpocząć prawdziwą podróż.